[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ztego.Przez jakieś dziesięć dni nie ma co nawet marzyć o tym, by zdołała usiedzieć na koniu.Zanim podaszjej ten lek Regis, musisz jej o tym powiedzieć.A podać medykament możesz jej dopiero wtedy, gdyznajdziemy dla niej łóżko.Czyste łóżko.- Zrozumiałem - kiwnął głową Regis.- Jeden głos za.A ty, Geralt?- Co, ja?- Moi panowie - wampir powiódł po nich swymi ciemnymi oczami.- Nie udawajcie, że nie rozumiecie.- W Nilfgaardzie - powiedział Cahir, czerwieniejąc i opuszczając głowę - o takich sprawach decydujewyłącznie kobieta.Nikt nie ma prawa wpływać na jej decyzję.Regis powiedział, że Milva jest zdecydowanana.medykament.Tylko dlatego, wyłącznie dlatego zacząłem niechcący myśleć o tym jako o fakciedokonanym.I o skutkach tego faktu.Ale ja jestem cudzoziemcem, nie znającym.Nie powinienem się wogóle odzywać.Przepraszam was.- Za co? - zdziwił się trubadur.- Czy ty nas masz za dzikusów, Nilfgaardczyku? Za prymitywne plemiona,stosujące się do jakichś szamańskich tabu? To oczywiste, że tylko kobieta może podjąć taką decyzję, to jejniezbywalne prawo.Jeśli Milva decyduje się na.- Zamknij się, Jaskier - warknąl Wiedzmin.- Zamknij się, bardzo cię proszę.- Uważasz inaczej? - uniósł się poeta.- Chciałbyś jej zakazać albo.- Zamknij się, do cholery, bo nie ręczę za siebie! Regis, ty, jak mi się zdaje, przeprowadzasz wśród nas coś wrodzaju plebiscytu.Po co? To ty jesteś medykiem.Zrodek, o który ona prosi.Tak, środek, słowomedykament jakoś mi nie leży.Tylko ty możesz jej ten środek przyrządzić i dać.I zrobisz to, gdy poprosiponownie.Nie odmówisz.- Zrodek już przyrządziłem - Regis pokazał wszystkim maleńką buteleczkę z ciemnego szkła.- Jeśli poprosiponownie, nie odmówię.Jeśli poprosi ponownie.- O co więc chodzi? O naszą jednomyślność? O powszechną akceptację? Tego oczekujesz?- Dobrze wiesz, o co chodzi - rzekł wampir.- Doskonale czujesz, co należy zrobić.Ale ponieważ pytasz,odpowiem.Tak, Geralt, o to właśnie chodzi.Tak, to właśnie należy zrobić.Nie, to nie ja tego oczekuję.- Czy możesz mówić jaśniej?- Nie, Jaskier - odrzekł wampir.- Jaśniej już nie mogę.Tym bardziej, że nie ma potrzeby.Prawda, Geralt?- Prawda - Wiedzmin oparł czoło na złączonych dłoniach.- Tak, psiakrew, prawda.Ale dlaczego patrzysz namnie? Ja mam to zrobić? Ja tego nie umiem.Nie potrafię.Kompletnie nie nadaję się do tej roli.Kompletnie, rozumiecie?- Nie - zaprzeczył Jaskier.- Kompletnie nie rozumiemy.Cahir? Czy ty rozumiesz?Nilfgaardczyk spojrzał na Begisa, potem na Geralta.- Chyba tak - powiedział wolno.- Tak sądzę.- Aha - kiwnął głową trubadur.- Aha.Geralt zrozumiał w lot, Cahir sądzi, że rozumie.Ja w oczywistysposób wymagam oświecenia, ale najpierw rozkazuje mi się milczeć, potem słyszę, że nie ma potrzeby, bymrozumiał.Dziękuję.Dwadzieścia lat w służbie poezji, dostateczniej długo, by wiedzieć, że są rzeczy, którealbo rozumie się w lot, nawet bez słów albo nigdy się ich nie zrozumie.Wampir uśmiechnął się.- Nie znam nikogo - powiedział - kto potrafiłby piękniej to ująć.133*****Zciemniało zupełnie.Wiedzmin wstał.Raz kozie śmierć, pomyślał.Nie ucieknę przed tym, Nie ma co dłużejzwlekać.Trzeba to zrobić.Trzeba i koniec.Milva siedziała samotnie obok maleńkiego ogniska, które rozpaliła w lesie, w wykrocie, z dala oddrwalskiego szałasu, w którym nocowała reszta kompanii.Nie drgnęła, słysząc jego kroki.Zupełnie, jakbysię go spodziewała.Posunęła się tylko, robiąc mu miejsce na zwalonym pniaku.- No i co? - rzekła ostro, nie czekając, aż on powie cokolwiek.- Narobiło się, hę?Nie odpowiedział.- Aniś przypuszczał, gdyśmy wyruszali, co? Gdyś mię do kompanii brał? Dumałeś sobie, co z tego, żechamka, że głupia wsiowa dziewucha? Pozwoliłeś jechać.Pogadać, dumałeś, w drodze z nią o mądrościachnie pogadasz, ale może się przydać.Ona zdrowa, krzepka rzepa, z łuku szyje, rzyci w siodle nie odparzy, aniebezpiecznie się zrobi, nie zesmrodzi się w gacie, będzie z niej pożytek.A pokazało się, że nie pożytek,jeno zawada.Kłoda u nogi.Rozebrało głupią dziewkę iście na dziewczyńską modłę!- Dlaczego pojechałaś ze mną? - spytał cicho.- Dlaczego nie zostałaś w Brokilonie? Przecież wiedziałaś.- Wiedziałam - przerwała szybko.- Przecie wśród driad byłam, a one w mig poznają, co dziewce jest, niezataisz przed nimi.Prędzej się poznały, nizli ja sama.Alem nie spodziewała się, że mnie tak rychło słabośćdopadnie.Dumałam, będzie okazja, wypiję sporyszu albo innego odwaru, ani się spostrzeżesz, aniwymiarkujesz.- To nie takie proste.- Wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]