[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby ta małpa moralna nie była podobna do ludzi, nie wydałaby się im tak wstrętną.Przebaczyliby mu bezwstyd, ale nie mogą mu przebaczyć gadatliwości i zdrady.Zamiast - jaksam zalecał - milczeć, wygadał się ze wszystkim, co wiedział złego o naturze człowieczej.Jest to Zola etyki praktycznej, naturalista malujący nagość.Przeczytajcie dzieła Lombrosa lubsprawozdania naczelnika policji francuskiej o badanych przez niego złoczyńcach - znajdziecietam w wynurzeniach zbrodniarzów niejedną maksymę Talleyranda.Czemuż pomimo to niezaliczono go do nich, czemuż jego Brewiarzyka nie włączono do literatury więziennej? Bozgorszeni sędziowie dostrzegli w jego cynizmie pewne rysy, storę im przypomniały naturęwłasną.Z szatańskim uśmiechem powiada on: Istnieje straszniejsza broń od potwarzy -prawda. Jeżeli przeto nie napisał prawdy o innych, tylko o sobie, po co zgroza? Wszakżerzec można, iż urodził się wyjątkowy potwór, nie pozostający z cnotliwymi dziećmi Europy wżadnym pokrewieństwie - i oddać jego dokumenty psychopatom.Boleć powinna tylko rodzi-na.Tymczasem ta rodzina rozszerzyła się do milionów.Wszystkie pisma periodyczne cywili-zowanego świata przedrukowały Brewiarzyk Talleyranda, a ich czytelnicy wydali okrzykzgrozy za zniewagę godności ludzkiej.Bądzcie ostrożniejsi, przedstawiciele i obrońcy jejmajestatu! Udajcie, że ten stary szyderca kłamał, popisywał się zepsuciem, które nawet w nimnie zapuściło głębokich korzeni.Tak, on kłamał - prawda? Po ziemi uwijają się szatany, ale rzadko, głównie zaś obsiadłyją anioły z odłamanymi skrzydłami, które odbywają swą pielgrzymkę doczesną smutne, zwzrokiem w niebo utkwionym.,,Cnota bywa niekiedy nagradzana, a występek karany - mówiTalleyrand.- Są to wszakże wyjątki stwierdzające regułę. Ależ to oszustwo! Cnota bywazawsze, a co najmniej często nagradzana, a występek karany.Bo jeżeli nawet sprawiedliwośćnie dosięgnie winowajcy swym mieczem, to ludzie uścielą mu Madejowe łoże.Czy nie spo-tykaliście takich pokutników? Czy zdarzyło wam się kiedykolwiek widzieć, ażeby bogatemuzłodziejowi nisko się kłaniano, ażeby oszusta mianowano kontrolerem rzetelności, ażebykrzywdziciela sierot nazywano ich dobrodziejem, ażeby wyzyskiwacza cudzej pracy czczonojako filantropa? No, przypuśćmy wreszcie, że to się kiedykolwiek zdarzyło, ale i wtedy nawetludzie mieli dla nieuczciwca odrazę, tylko głęboko schowaną.Wejdzcie do sali biesiadnejlichwiarza, łupieżcy, oszusta, przestępcy uwolnionego od kary dla braku dowodów, cóż zoba-czycie? Goście śmieją się, ale dla zagłuszenia smutku, jedzą wyśmienite potrawy i piją kosz-towne wina, ale dla uśmierzenia wewnętrznego bólu, dla uspokojenia tajemnej odrazy? Gdy-by na tej uczcie ukazał się duch Talleyranda, nie miałby ani racji, ani powodu do szyderczegośmiechu, powinien by raczej powiedzieć obecnym:- Wiem, że ten kawior, ten majonez, te kuropatwy nie smakują wam i wolelibyście jeśćbarszcz zwyczajny na stole uczciwego kmiotka.Lecz wy poświęcacie się dlatego, ażeby go-spodarz widział wyglądający ku niemu z waszych oczu gorzki wyrzut.Rozumiem, wy gokarzecie.133Tak jest.Pytałem raz kogoś, czemu bywa u jednego ze swych znajomych, którego uważaza nicponia.- Czemu? - odrzekł bez zakłopotania.- Ażeby popatrzeć w jego oczy i ażeby on z moichwyczytał, jak nim gardzę.Dodać trzeba, że wzgardzony dawał sute kolacje, a gardzący miał dobry apetyt, ostatniwięc mścił się na pierwszym często i nielitościwie.Nr 30, z 25 lipca 1891Epoka kwestionariuszów.- Biegli od wszystkiego.- Pytania stawiane czytelnikom.-Ofiara z własnego rozumu.- Setna rocznica śmierci Mozarta.- yródło czarów.- Duszeskaliste.- %7łona wielkiego człowieka.- Zmiany w kierownictwie teatru.- Fabryka utwo-rów scenicznych.- Teatrzyki ogródkowe.- Wylęg wiosenny.- Arcydzieła z podpórkami.- Zwykła kolej.Jeżeli ludzie posiadający środki odzywania się do ogółu, a więc przede wszystkim redak-cje, nie rozsyłają swym czytelnikom kwestionariuszów i nie żądają na nie odpowiedzi, to do-wodzą albo dziwnej wstrzemięzliwości, albo też niepojmowania ducha czasu.Bo trzeba wie-dzieć, że jest to dziś najmodniejszy pomysł prasy.Urodził się on naturalnie we Francji, tejojczyznie wszystkich głupstw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]