[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po określeniu tej pory “Eurydyka" miała utworzyć sobie temporalną przystań w Hadesie, rozdygotanym gracerową emisją “Orfeusza".Ponieważ było go stać tylko na jeden wystrzał spójnej grawitacji i unicestwiał siebie tym wystrzałem, operacja nie mogła zostać powtórzona.Jeśliby się nie powiodła od razu przez błąd nawigacyjny w temporalnych burzach, przez fałszywą diagnozę rozwojowego tempa cywilizacji kwintańskiej lub przez jakikolwiek czynnik nie wzięty pod uwagę, wyprawie groziło fiasko, oznaczające w najlepszym wypadku powrót na Ziemię z niczym.Plan był dodatkowo skomplikowany zamiarem użycia, w Hadesowym piekle, retrochrony, czyli czasu płynącego wstecz względem czasu całej Galaktyki, ażeby ekspedycja mogła wrócić w pobliże Słońca ledwie w kilkanaście lat po starcie, choć Harpię dzielił od Ziemi tysiąc parseków.Co prawda dokładna data powrotu leżała w przedziale nieoznaczności: ułamki sekund w żegludze po bradychronach i retrochronach decydowały o latach z dala od pras i młynów grawitacji.Jego umysł nie mógł się pogodzić z tymi wiadomościami, bo wyskakiwały z nich sprzeczności.Główna była taka:“Eurydyka" ma spocząć nad kollapsarem w bezczasie, czy też w czasie innym od powszechnego.Zwiadowcy polecą do Kwinty i wrócą: zajmie to ponad siedemdziesiąt tysięcy godzin, czyli koło ośmiu lat.Kollapsar ma pod uderzeniami gracera dygotać między kształtem spłaszczonego dysku i długiego wrzeciona ledwie parę chwil — dla wszystkich oddalonych obserwatorów.Więc gdy zwiad powróci, nie zastanie już statku w kollapsarowej przystani.Czarna Dziura grubo przedtem przybierze na powrót kształt nie drgającej kuli.A jednak “Hermes", porzuciwszy Kwintę, ma znaleźć statek macierzysty w temporalnym porcie.Przecież nie zastanie takiego portu, który powstał, aby zaraz zniknąć i tym samym nie będzie już przy powrocie “Hermesa" istniał.Jak pogodzić jedno z drugim?— Są fizycy — wyjaśnił mu Lauger — utrzymujący, że rozumieją to tak samo, jak rozumieją, czym są kamienie i szafy.W rzeczywistości rozumieją zgodność teorii z wynikami pomiarów.Fizyka, mój drogi, jest wąskim szlakiem, wytyczanym przez czeluście, nieposiężne dla ludzkiej wyobraźni.Jest to zbiór odpowiedzi na pewne pytania, które zadajemy światu, a świat udziela odpowiedzi pod warunkiem, że nie będziemy mu stawiali innych pytań, tych, które wykrzykuje zdrowy rozsądek.Czymże jest zdrowy rozsądek? Jest tym, co ogarnia intelekt stojący na zmysłach takich samych, jak zmysły małp.Ów intelekt chce poznawać świat zgodnie z regułami ukształtowanymi przez jego ziemską niszę życiową.Ale świat, poza tą niszą, tą wylęgarnią inteligentnych małpoludów, ma własności, których nie można wziąć do ręki, zobaczyć, ugryźć, usłyszeć, opukać, i w ten sposób zawłaszczyć.Lot “Hermesa" będzie trwał dla “Eurydyki" w kollaptycznym porcie parę tygodni.Dla załogi “Hermesa" będzie trwał mniej więcej półtora roku.Z tego trzy miesiące na lot do Kwinty, rok na Kwincie i kwartał drogi powrotnej.Dla obserwatorów, nie znajdujących się ani na “Hermesie", ani na “Eurydyce", “Hermes" wykona swoje zadanie w dziewięć lat, a “Eurydyka" zniknie im z oczu na taki sam czas.Podług czasu, mierzonego na jej pokładzie, przejdzie ona z piątku w sobotę, wróci w piątek i wtedy kollapsar ją wypluje w przestrzeń.Czas będzie płynął na “Hermesie" wolniej niż na Ziemi dzięki jego przyświetlnemu lotowi.Czas na “Eurydyce" będzie biegł jeszcze wolniej, a potem się cofnie dzięki jej manewrom: zejdzie ona bowiem z bradychrony na retrochronę, a z niej wyskoczy na galaktochronę.Czyli z czasu grawitacyjnie rozciągniętego w czas odwrócony, a z niego wynurzy się i spotka “Hermesa" w nie pofałdowanej czasoprzestrzeni.Jeżeli “Eurydyka" zmyli swoje manewry o sekundy, żeglując po wariochronach, nie napotka “Hermesa".Nie ma w tym żadnych sprzeczności, aby tak rzec, po stronie świata.Sprzeczności powstają przy zderzeniach rozumu, wylęgłego w znikomym ciążeniu ziemskim, ze zjawiskami ciążeń bilionkrotnie większych — i to wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]