[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.65Zwięto ku czci Artemidy z przydomkiem Eukleia, czczonej w wielu miastach greckich,obchodzono na rynku, częścią jego było przedstawienie teatralne.66Pogwałcenie azylu przez demokratów korynckich odbija się rażąco od postawy Agesilaosaskreślonej powyżej (IV 3, 20).Barbaryzacja obyczajów, i to objawiająca się nawet w stosunkachmiędzy Grekami, poczyniła właśnie w toku tej tzw.wojny korynckiej dalsze postępy.67Pasimelos stał się potem głową stronnictwa prospartańskiego.68Kraneion, plac ćwiczeń z gajem cyprysowym niedaleko Koryntu. 109i oni do wysoko leżącej twierdzy69 Koryntu i odparłszy atak Argej-czyków i ichsojuszników, poczęli się naradzać, co czynić dalej.W tej chwili spadł kapitel zestojącej tam kolumny, choć ani wiatru, ani trzęsienia ziemi nie było i gdy potemskładali ofiary, wróżby z nich wypadały tak, że według słów wieszczków lepiej bybyło odejść z tego miejsca.I z początku odeszli mając udać się z ziemi korynckiejna wygnanie; kiedy jednak przychodzący do nich przyjaciele, matki i bracianamawiali do pozostania i kiedy nawet wśród będących wtedy u władzy byli tacy,którzy pod przysięgą przyrzekali, że nic strasznego im nie grozi, to niektórzy z nichpowrócili.Byli jednakże i tacy, którzy widząc, że będący u władzy rządzą jaktyrani, i czując zarazem, że z usunięciem kamieni granicznych znika ich państwo iich ojczyzna z Koryntu przemianowana zostaje na Argos70, a oni sami zmuszeni sądo przyjęcia form ustrojowych Argos, których wcale nie potrzebują, a wreszcie, żew swoim własnym grodzie znaczą mniej niż cudzoziemcy, doszli w końcu downiosku, że dłużej tak żyć jest niepodobieństwem.Sądzili natomiast, że warto jestżyć pod tym warunkiem, że starając się uczynić znów ojczyznę swą takim samymKoryntem, jakim była ona wpierw: swobodnym, oczyszczonym od splamionychkrwią zabójców i cieszącym się praworządnością71, staną się przez to zbawcamiswej ojczyzny, o ile tego dokonać zdołają, w razie zaś niemożności przy-najmniej w dążeniu do tego, co jest dla nich dobrem najwyższym i naj-piękniejszym, znajdą koniec życia, godny najwyższej pochwały.Z takimpostanowieniem dwaj mężowie, Pasimelos i Alkimenes, przeprawiwszy się przezpotok górski, porozumieli się z polemarcheni lacedemońskim Praksitasem, którywłaśnie wtedy ze swą morą stał na straży w Sikyonie, i oświadczyli mu, że są wstanie umożliwić mu wkroczenie w obręb murów ciągnących się w dół aż do portuLechaion72.Ten, znając ich już poprzednio jako mężów zasługujących na zaufanie,uwierzył im i spowodował to, że mora owa, mająca już odejść z Sikyonu, pozostałana miejscu, i przygotowywał się do wkroczenia.Kiedy dwaj wymienieni mężowie nie wiadomo, czy przypadkiem, czy dzięki własnym staraniom stanęli nastraży przy tych wrotach, gdzie wznosi się pomnik zwycięstwa, naówczas właśnieprzybył Praksitas, mając ze69Był to tzw.Akrokorintos zamek położony na wysokiej górze pod Koryntem.70W Argos w ciągu V w.ustalił się ustrój demokratyczny, który teraz został przeszczepiony i doKoryntu.Oczywiście krok ten pociągnął za sobą utratę jego samodzielności na rzecz Argos.71Praworządnością nazywali oni najwidoczniej tylko ustrój arystokratyczny.72Lechaion był to port Koryntu, oddalony od miasta o około 2.5 km i połączony z nim za pomocąmurów, podobnie jak Pireus z Atenami. 11073sobą ową morę, a nadto Sikyończyków i tych wygnańców korynckich.którzybyli pod ręką.Już znajdował się przy wrotach, gdy obawiając się wkroczenia,zapragnął wysłać jednego zaufanego dla zbadania, co wewnątrz się dzieje.Wspomniani dwaj ludzie wprowadzili go i tak mu tam wszystko pokazali, że ten,pobywszy tam chwilę, doniósł pózniej, że wszystko przedstawia się bezpiecznie,jak ci dwaj określili.Potem wkroczył już sam Praksitas, a ponieważ mury te byłydość daleko od siebie74, a wyżej wyliczeni, ustawieni w szeregi, wydawali siębardzo nieliczni, przeto zbudowali przed sobą częstokół i wykopali rów tak głęboki,jak tylko mogli, póki sprzymierzeni nie przyjdą im z pomocą.A była także i z tyłuza nimi przy zatoce straż, złożona z Beotów.Dzień następujący po nocy, podczasktórej weszli, spędzili bez bitwy.W drugim dniu przybyli Argejczycy, dążąc napomoc z wielkim pośpiechem, i zastawszy przeciwników ustawionych w takimporządku, że Lacede-mończycy znajdowali się na prawym skrzydle, Sikyończycyobok nich, a wygnańcy korynccy w ilości stu pięćdziesięciu stali przy murzewschodnim, sami przeciw nim ustawili się tak, że najemnicy Ifikratesa 75 znalezlisię przy murze wschodnim, obok nich Argejczycy, skrzydło zaś lewe zajmowaliKoryntianie z miasta.Ci, nie zważając na liczebną przewagę przeciwników, ruszyliwnet do boju i pokonawszy Sikyończyków oraz rozerwawszy częstokół, ścigali ichdo morza i wielu z nich zabili.Pasimachos, dowódca jazdy lacedemońskiej, choćmiał niewielu jezdzców, jednak na widok pogromu Sikyończyków rozkazał swoimprzywiązać konie do drzew, zabrać sobie porzucone tarcze Sikyończyków, po czymrazem z nimi i ochotnikami wyruszył na spotkanie Argejczyków.Ci jednak, widząc76na tarczach literę sigmę, wcale się ich nie obawiali, gdyż brali ich zaSikyończyków.Wtedy to, opowiadają, Pasimachos zawołał: Na obu bogów77, tasigma wprowadzi was w błąd, Argejczycy!" i walcząc z nielicznymi przeciwlicznym, zginął sam i otoczenie jego z nim.Tymczasem wygnańcy korynccy,zwyciężając tych, co byli przed nimi, przedarli się przez nich ku górze i znalezli sięjuż, w pobliżu pierścienia opasujących miasto obwarowań.Lacede-73Liczba zbiegów arystokratycznych z Koryntu miała wynosić według Kseno-fonta (� 9) 150,Diodor (XIV 86) ocenia ich liczbę na 500.74Jak można sądzić na podstawie badań archeologicznych, oba mury były oddalone od siebie ookoło 1500 m, ale tylko mur zachodni został z całą pewnością zidentyfikowany.75Ifikrates, Ateńczyk z pochodzenia, objął dowództwo nad najemnikami, których przyprowadziłKonon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]