[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To pociąg - powiedział Kennedy.- Wjeżdża na stację?- Nie, już ją opuszcza.- Zrobił krótką przerwę.- Za kilka minut powinna tu być - dodał.Ale minuty mijały, a Lily Kimble nie nadchodziła.Lily Kimble wysiadła z pociągu na stacji Dillmouth Junction i przeszła wiaduktem na boczny peron, przy którym stał pociąg lokalny.Siedziało w nim niewielu pasażerów, najwyżej pół tuzina.Była to martwa pora dnia, a poza tym - dzień targowy w Helchester.Pociąg po chwili ruszył, znacząc z dumą kłębami pary swoją drogę przez krętą dolinę.Przed stacją końcową w Lonsbury Bay były trzy przystanki: w Newton Langford, Matchings Halt (do Wooleigh Camp) i Wooleigh Bolton.Lily Kimble wyglądała przez okno, ale przed jej oczami nie rozciągał się widok żyznej okolicy; zamiast tego widziała zestaw mebli w stylu Jakuba I, z zieloną tapicerką o nefrytowym odcieniu.Była jedyną osobą, która wysiadła na stacji Matchings Halt.Oddała bilet i wyszła, przechodząc obok kasy.Ruszyła drogą i po chwili zobaczyła drogowskaz „Wooleigh Camp", wskazujący na ścieżkę, wiodącą stromo pod górę.Lily Kimble skręciła i zaczęła się szybko wspinać.Ścieżka wiła się na skraju lasu; po drugiej stronie wznosiły się stromo wzgórza, porośnięte wrzosem i kolczastymi krzakami.Nagle ktoś wyszedł zza drzew i Lily Kimble zadrżała.- O rany, ale mnie pan nastraszył! - wykrzyknęła.- Nie spodziewałam się pana tu spotkać.- Niespodzianka, co? Mam dla ciebie jeszcze jedną.Pusto było wśród drzew.Nie miał kto usłyszeć krzyku aniodgłosów walki.Zresztą nikt nie krzyknął, a walka trwała bardzo krótko.Jedynie zaniepokojona synogarlica sfrunęła z drzewa.- No i co z tą kobietą? - spytał poirytowanym głosem doktor Kennedy.Wskazówki zegara wskazywały za dziesięć piątą.- Czy mogła pobłądzić w drodze ze stacji?- Dałem jej wyraźne wskazówki.Zresztą to prosta droga.Po wyjściu ze stacji trzeba skręcić w lewo, a następnie w pierwszą dróżkę na prawo.Jak mówiłem, to tylko kilka minut piechotą.- Zapewne się rozmyśliła - stwierdził Giles.- Na to wygląda.- Albo spóźniła się na pociąg - zasugerowała Gwenda.- Nie - powiedział powoli Kennedy.- Myślę, że bardziej prawdopodobne, iż mimo wszystko postanowiła nie przyjeżdżać.Zapewne wmieszał się w to jej mąż.Ci wieśniacy są zupełnie nieobliczalni.Nerwowo krążył po pokoju.W pewnym momencie podszedł do telefonu i poprosił o połączenie z jakimś numerem.- Halo, czy to stacja? Mówi doktor Kennedy.Oczekuję kogoś, kto miał przyjechać o czwartej trzydzieści pięć.Wieśniaczka w średnim wieku.Czy ktoś może pytał o drogę do mnie? A może.słucham?Giles i Gwenda stali wystarczająco blisko, aby usłyszeć spokojny, leniwy głos bagażowego z Wooleigh Bolton.- Nie sądzę, aby przyjechał ktoś do pana, doktorze.O czwartej trzydzieści pięć nie było nikogo obcego.Tylko pan Narracotts z Meadows, Johnnie Lawes i córka starego Bensona.Nikt więcej.- A więc rozmyśliła się - stwierdził dr Kennedy.- No cóż, w takim razie wy napijcie się ze mną herbaty.Czajnik jest nastawiony.Pójdę zaparzyć.Kiedy wrócił z imbrykiem, usiedli do stołu.- To tylko chwilowa komplikacja - powiedział nieco we-selszym tonem.- Mamy jej adres.Może wybierzemy się do niej któregoś dnia.W tej chwili zadzwonił telefon i doktor z pośpiechem podniósł słuchawkę.- Doktor Kennedy?- Przy aparacie.- Mówi inspektor Last z posterunku w Longford.Czy oczekiwał pan dziś po południu odwiedzin kobiety o nazwisku Kimble, pani Lily Kimble?- Tak.A czemu pan pyta? Czy miała jakiś wypadek?- Właściwie trudno to nazwać wypadkiem.Nie żyje.Znaleźliśmy przy niej list od pana.Dzwonię właśnie w tej sprawie.Czy zechciałby pan pofatygować się możliwie jak najszybciej na posterunek w Longford?- Zaraz tam będę.- Zatem wyjaśnijmy to do końca - powiedział inspektor Last.- Spoglądał to na Kennedy'ego, to na Gilesa i Gwendę, którzy towarzyszyli doktorowi.Gwenda była bardzo blada i z całej siły zaciskała splecione palce.- Oczekiwał pan przyjazdu tej kobiety pociągiem, który wyrusza z Dillmouth Junction o czwartej pięć? I jest w Wooleigh Bolton o czwartej trzydzieści pięć?Dr Kennedy przytaknął.Inspektor Last spojrzał na list, znaleziony przy zmarłej.Był całkiem jednoznaczny.Droga pani KimbleZ chęcią udzielę pani rady i zrobię to najlepiej, jak potrafię.Jak może pani zauważyć w nagłówku listu, nie mieszkamjuż w Dillmouth.Jeśli pojedzie pani pociągiem z Coombeleigh o trzeciej trzydzieści, przesiądzie się na stacji Dillmouth Junction na pociąg do Lonsbury Boy i wysiądzie w Wooleigh Boi-ton, to będzie pani miała tytko kilka minut pieszo do mojego domu.Po wyjściu ze stacji proszę skręcić w lewo i pójść pierwszą drogą po prawej stronie.Mój dom jest na końcu tej ulicy, po prawej stronie.Na bramie jest nazwisko.Szczerze oddany James Kennedy- I nie było mowy o tym, żeby przyjechała wcześniejszym pociągiem?- Wcześniejszym? - doktor Kennedy wyglądał na zdziwionego.- Ponieważ właśnie to zrobiła.Wyjechała z Coombeleigh nie o trzeciej trzydzieści, ale o pierwszej trzydzieści, złapała na Dillmouth Junction pociąg o drugiej pięć i wysiadła nie na Wooleigh Bolton, lecz na Matchings Halt, czyli o stację wcześniej.- Ależ to niesłychane!- Czy jechała do pana na konsultację medyczną, doktorze?- Nie.Kilka lat temu przeszedłem na emeryturę i nie prowadzę już praktyki lekarskiej.- Tak mi się właśnie zdawało, doktorze.Czy dobrze ją pan znał?Kennedy pokręcił przecząco głową.- Nie widziałem jej od blisko dwudziestu lat.- Ale.hm.rozpoznał ją pan?Gwenda zadrżała, ale zmarli nie robili wrażenia na doktorze, Kennedy odparł więc z namysłem:- W tych okolicznościach trudno powiedzieć, czy ją rozpoznałem, czy też nie.Przypuszczam, że została uduszona?- Tak.Ciało znaleziono w lasku, niedaleko ścieżki prowadzącej z Matchings Halt do Wooleigh Camp.Zobaczył je turysta, schodzący z Camp, mniej więcej za dziesięć czwarta.Nasz lekarz policyjny uważa, że zgon nastąpił pomiędzy drugą piętnaście a trzecią.Zapewne zabito ją w chwilę po tym, jak wyszła ze stacji.Nikt więcej nie wysiadał na Mat-chings Halt.Była jedyną pasażerką, która tam wyszła z pociągu.- Ale dlaczego wysiadła na Matchings Halt? Czyżby pomyliła stacje? Poza tym o dwie godziny wcześniej, niż była umówiona z panem, i nie przyjechała tym pociągiem, który pan sugerował, choć miała przy sobie pański list.- Jaką miała do pana sprawę, doktorze?Doktor Kennedy sięgnął do kieszeni i wyciągnął list od Lily.- Przywiozłem to ze sobą.Załączony do niego wycinek i ogłoszenie dali do lokalnej gazety obecni tu państwo Re-edowie.Inspektor Last przeczytał list od Lily Kimble i załączniki.Następnie przyjrzał się uważnie doktorowi Kennedy'emu, Gilesowi i Gwendzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]