[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miałam do niego żalu o to, że pochłonięty mnóstwem spraw,które wiązały się z jego sukcesem, poświęcał mi mniej czasu niżprzedtem.Wiedziałam, że wkrótce wszystko wróci do normy i spoko-jnie czekałam.Nie zdziwiłam się wcale, gdy następnego dnia powyjezdzie Jona na spotkanie autorskie, odwiedził mnie w pracymłody mężczyzna, który oświadczył, że jest przyjacielem Jona.Wręczył mi przy tym świstek papieru, na którym ręką Jona napisanebyło tylko jedno zdanie: "Z całym zaufaniem powierzam cię JackowiDobbsonowi".Poniżej widniał podpis Jona i data poprzedniego dnia.Jackbył człowiekiem niezmiernie sympatycznym.Wyjaśnił mi, że jestdawnym kolegą Jona.Wczoraj spotkali się na dworcu kolejowym.Jack przyjechał właśnie z podróży służbowej i wybierał się na ur-lop.Opowiadał Jonowi o pięknym miejscu wypoczynkowym, które znałi zamierzał ponownie odwiedzić.Wówczas Jon wpadł na tenpomysł.Jack miał jechać wynajętym samochodem do Szwajcarii,skąd odlatywały specjalne czarterowe samoloty.Gdyby udało sięzarezerwować dodatkowe miejsce, mogłabym - pod opieką Jacka -polecieć tam i oczekiwać Jona, który przybyłby po tygodniu,załatwiwszy sprawy, trzymające go jeszcze tutaj.Nie miałam najmniejszych oporów, ucieszyłam się nawet, żezamiast siedzieć w mieście wyruszę już teraz w tak wspaniałą po-dróż.Kartka od Jona wystarczyła mi zupełnie.Choć był to tylkomały skrawek papieru, rozumiałam, że w warunkach pośpiesznej roz-mowy na dworcu trudno o pisanie obszernych listów.Przyspieszyłamo parę dni mój tegoroczny urlop.Zabrałam tylko parę drobiazgów,bo Jon przekazał mi za pośrednictwem Jacka sporą kwotę napoczynienie zakupów w czasie podróży przez Europę.To byłanaprawdę piękna podróż.Jack był znakomitym przewodnikiem, za-chowywał się nadzwyczaj poprawnie i zaprzyjazniliśmy się odrazu.Na wyspie Jack czuł się jak u siebie.Wynajął dla mniepokój w pensjonacie i taktownie nie narzucał swojego towarzystwa.Mieszkał w innym hotelu, ale zostawił mi numer telefonu nawypadek gdybym miała jakieś kłopoty.Spotkaliśmy się potem kilkarazy przypadkowo na plaży.Pogoda była piękna.Zażywałam słońca iwypoczynku, oczekując przybycia Jona.Któregoś dnia Jack przyszedł do mojego pensjonatu.- Dostałem depeszę.- zaczął niepewnie - ale nie bój się,wszystko już jest w porządku - dodał, widząc moją przerażoną minęOto, co mi zakomunikował:Jon miał drobny wypadek.Pociąg, którym jechał, wykoleił sięna zwrotnicy.Ofiar w ludziach nie było, a Jon wyszedł z tegonawet bez widocznych obrażeń zewnętrznych, jednak stwierdzono uniego lekkie stłuczenie głowy.Po dwudniowej obserwacji, wypusz-czono go ze szpitala i zalecono wypoczynek.Depeszował ordynatoroddziału ze szpitala.Adres Jacka otrzymał od Jona, który poin- formował lekarza dokąd się wybiera.- Jon będzie tu za dwa dni - powiedział Jack.- Lekarzprzekazał mi pewne.zlecenia.Otóż Jon po swym wypadku zdradza objawy.selektywnychzaników pamięci.Dlatego też nie należy zwracać uwagi, na pewneniekonsekwencje w jego wypowiedziach dotyczących przeszłości.Trzeba zająć się nim bardzo troskliwie i nie dopuszczać do żad-nych gwałtownych wzruszeń.Najlepiej unikać jakichkolwiek rozmówna temat wydarzeń bezpośrednio poprzedzających wypadek Jona.Przejęłam się tym bardzo.Umówiliśmy się z Jackiem, że niebędzie on kontaktował się z Jonem po jego przyjezdzie.Jack oba-wiał się, że jego osoba zbyt silnie może kojarzyć się Jonowi zjego podróżą i wypadkiem.Miałam opiekować się troskliwie Jonem,obserwować stan jego zdrowia i usposobienie, a w razieniepokojących objawów zawiadamiać o nich Jacka.W pierwszych dniach pobytu Jona na wyspie starałam sięokazywać mu jak najwięcej troski i czułości.Wydawało mi się, żejest taki sam, jak zawsze.Cieszył się razem ze mną tym, żejesteśmy wreszcie razem.Nie rozmawialiśmy ani razu na żadenniebezpieczny temat.Zupełnie nie wiem, dlaczego nagle zaczęłosię coś psuć.Czyżby stan Jona pogorszył się? Byłam zaniepoko-jona.Kiedy Jon dość opryskliwie wyprosił mnie z pokoju pobiegłamdo Jacka, by mu powiedzieć o moich obawach.Uspokajał mnie, leczwydawało mi się, że sam jest zaniepokojony.Potem zaczęły sięsprzeczki i kłótnie, aż któregoś dnia wybuchła awantura [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •