[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już od wielu lat Skorpion nie był tak przepełniony jak tegopopołudnia, co Al-Zaijatowi nie wydawało się szczególnieniezwykłe, ponieważ to on odpowiadał za tak gwałtowny wzrostliczby jego nowych lokatorów.Więzień, którego przesłuchiwanoteraz w pomieszczeniu numer 4, był jednym z tych najbardziejobiecujących: Husajn Mandali, nauczyciel ze szkoły podstawowej,członek Miecza Allaha, bastionu Imbaby.Schwytano go dwanaściegodzin wcześniej pod zarzutem rozpowszechniania nagranegokazania szejka Taijiba Abdula Razzaka, co samo w sobie było małooryginalnym przestępstwem  te płomienne kazania były hiphopem dla ciemiężonych mas Egipcjan  ale za to bardzo istotnabyła treść wystąpienia.Szejk wspomniał w nim o uprowadzeniu w LondynieAmerykanki i wzywał do powszechnego powstania przeciwkoreżimowi, co wskazywało na to, że nagranie powstało naprawdęniedawno.Al-Zaijat wiedział, że taśmy nie pojawiły się dziękiczarom czy boskiej woli Allaha, i był przekonany, że HusajnMandali jest tą osobą, której szukał.Al-Zaijat otworzył drzwi i wszedł do środka.Trzechopierających się o szare ściany przesłuchujących miało lśniące odpotu twarze i podwinięte rękawy.Husajn Mandali siedział przymetalowym stole z zakrwawioną, obrzękniętą twarzą.Byłopuchnięty i poparzony.Niezły początek, pomyślał Al-Zaijat, ale toza mało, by złamać chłopca z Imbaby, dzielnicy nędzy.Al-Zaijat usiadł naprzeciwko Mandaliego i wcisnąłprzycisk PLAY w stojącym na środku stołu magnetofonie.Chwilępózniej słaby, piskliwy głos szejka Taijiba odbił się echem od ścian pokoju przesłuchań.Al-Zaijat słuchał kazania przez kilka minut,zanim wyciągnął rękę i dzgnął grubym palcem wskazującymprzycisk STOP. Skąd wziąłeś tę taśmę?  zapytał spokojnie. Dostałem ją od mężczyzny w kawiarni w Imbabie.Al-Zaijat westchnął ciężko i spojrzał na trzechprzesłuchujących.Cięgi, które wymierzyli przesłuchiwanemu, trwałydwadzieścia minut i nawet jak na egipskie standardy byływyjątkowo brutalne.Kiedy Mandali wrócił na miejsce przy stoleprzesłuchań, był ledwie przytomny i płakał jak dziecko, a Al-Zaijatpo raz drugi wcisnął przycisk PLAY. Skąd wziąłeś tę taśmę? Od mężczyzny w.Al-Zaijat szybko mu przerwał. Tak, pamiętam, Husajnie, dostałeś ją od mężczyzny wkawiarni w Imbabie, ale jak on się nazywa? Nie.powiedział mi. W której kawiarni? Nie.pamiętam. Husajnie, jesteś pewien? Jestem.pewien.Al-Zaijat wstał i bez słowa skinął na przesłuchujących, akiedy wyszedł na korytarz, słyszał, jak Mandali błaga o litość.Nie obawiaj się pachołków faraona  mówił mu szejk. Pokładajwiarę w Allahu, a ochroni cię.31Kopenhaga, godzina 17:34, wtorekWydział Administracyjny nie miał czasu na znalezienie wKopenhadze odpowiedniej tajnej kwatery dla ekipy Gabriela, więczameldowali się w hotelu d Angleterre, ogromnym białymluksusowym budynku w kształcie statku pasażerskiego, przyNowym Placu Królewskim.Gabriel i Sara przybyli tuż po 17:30 iskierowali się do pokoju na trzecim piętrze.Mordechaj siedziałprzy biurku bez butów, ale za to ze słuchawkami na uszach i wpatrywał się w dwa odbiorniki niczym lekarz odczytującytomogram mózgu w poszukiwaniu oznak życia.Gabriel założyłwolny zestaw, po czym spojrzał na niego i skrzywił się. Huk jakby w pokoju był kafar. Bo jest  powiedział Mordechaj. A nazywa się Ahmed iuderza jakąś zabawką w podłogę w odległości kilkunastucentymetrów od telefonu. Jak długo to trwa? Godzinę. Dlaczego Hanifa nie każe mu przestać? Może jest głucha? Bóg mi świadkiem, że niebawem samogłuchnę, jeśli nie przestanie. Czy do kogoś dzwoniła? Zarejestrowaliśmy tylko jedną rozmowę wychodzącą powiedział Mordechaj. Zadzwoniła do Amsterdamu, by poskarżyć sięIbrahimowi na przedłużającą się nieobecność Ishaqua.Jeśli nie byłto wyrafinowany podstęp, to istotnie o niczym nie wie.Gabriel spojrzał na zegarek.Była 17:37.%7łycie szpiega pomyślał. Otępiająca nuda z krótkimi okresami śmiertelnegoprzerażenia. Założył słuchawki i czekał, aż u Hanify zadzwonitelefon.* * *Zapadła krępująca cisza, zupełnie jak na stypie, na którąprzyszli obcy sobie ludzie, ale udało im się jakoś przetrwaćprzerażającą banalność tego wieczoru.Ahmed najpierw taranował zabawką podłogę w kuchni,pózniej udawał, że jest odrzutowcem, a na koniec odbijał piłkę ościanę w salonie.O 20:15 miał miejsce rozsadzający uszy łomot.Nie potrafili dokładnie zidentyfikować, jaki przedmiot się rozbił,ale musiał mieć chyba dużą wartość, bo Hanifa zaczęła histerycznątyradę.Pełen skruchy Ahmed zareagował pytaniem, czy ojcieczatelefonuje wieczorem. Gabriel, który przemierzał pokój, jakby szukał rozbitychresztek, zastygł w bezruchu i czekał na odpowiedz. Zadzwoni,jeśli będzie mógł  powiedziała Hanifa. Zawsze może. CzyliIbrahim jednak mówił prawdę.O 20:20 Hanifa kazała Ahmedowi wykąpać się, a samaposprzątała salon po katastrofie i włączyła telewizor.Niebawemokazało się, że ogląda Al-Manar, sieć telewizyjną Hezbollahu wybór kanału wiele wyjaśniał.Przez następne dwadzieścia minut,kiedy Ahmed pluskał się w wannie, musieli wysłuchiwać kazanialibańskiego duchownego, który wychwalał waleczność MieczaAllaha i wzywał do kolejnych aktów terroru przeciwkoniewiernym Amerykanom i ich syjonistycznym sojusznikom.O 20:43 kazanie przerwał ostry dzwięk telefonu.Hanifaszybko podniosła słuchawkę i powiedziała po arabsku: Ishaq, to ty?  To nie był on, tylko bardzo speszonyDuńczyk, który szukał jakiegoś Knuda.A kiedy usłyszał głoskobiety mówiącej po arabsku i zapewne tyradę duchownego w tle,przeprosił z całego serca i pospiesznie się rozłączył.Hanifa odłożyła słuchawkę i krzyknęła do Ahmeda, bywychodził z kąpieli.Kaznodzieja Hezbollahu odkrzyknął, że przyszedł czas, bymuzułmanie z całego świata dokończyli dzieło, które rozpocząłHitler.Rozzłoszczony Mordechaj spojrzał na Gabriela. Nie musimy razem słuchać tego gówna  powiedział.Może masz ochotę się przewietrzyć? Nie chcę przegapić jego telefonu. Po to są urządzenia rejestrujące. Podał mu płaszcz ilekko popchnął go w stronę drzwi. Idz coś zjeść.I zabierz zesobą Sarę, ładnie razem wyglądacie.* * *W holu na dole kwartet smyczkowy beznamiętnie rzępoliłmenueta Bacha.Gabriel i Sara przemknęli obok, nie patrząc w tamtym kierunku, i ruszyli przez plac w stronę restauracji w Nyhavn.Znacznie się ochłodziło, więc Sara włożyła beret i postawiłakołnierz płaszcza, a kiedy Gabriel zaczął się z niej naśmiewać, żeza bardzo przypomina szpiega, chwyciła go figlarnie pod ramię iprzylgnęła ciałem do jego ramienia.Usiedli w ogródku i podsyczącym piecykiem gazowym popijali zmrożonego carlsberga.Gabriel rozdłubywał na talerzu smażonego dorsza i ziemniaki, aSara wpatrywała się w kolorowe podświetlone fasady domówpołożonych nad kanałem na przeciwległym nabrzeżu. Tu jest ładniej niż w Langley. Wszędzie jest ładniej niż w Langley  powiedział.Spojrzała na surowe, ponure niebo. Jak sądzę, twój los jest teraz w rękach NSA i jej satelitów. Twój też  rzekł. Mądrze byś postąpiła, gdybyśpoleciała z Adrianem do Londynu. I przegapiła to?  Patrzyła na położone nad kanałemdomy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •