[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak wszyscy z ONZ.Chciałbym zobaczyć ich miny.To wytrąci im broń z ręki.- Ma pan rację, panie prezydencie - przyznał Wilson.- Nie będę już panu zabierał czasu.- Zostań jeszcze chwilę, Steve.Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.Musisz umieć poradzić sobie, gdyby padło na konferencji takie pytanie.Prawdę zna nie więcej niż sześciu naszych ludzi, a oni nie pisną ani słówka.To najściślejsza tajemnica, nieoficjalna ścisła tajemnica.Nie ma żadnych zapisów.Nie wie o tym ani Sekretariat Stanu, ani Sekretariat Obrony.- Czy uważa pan, panie prezydencie, że ja powinienem.- Chcę, żebyś o tym wiedział - rzekł prezydent.- Kiedy poznasz tajemnicę, będziesz zobowiązany do jej zachowania tak samo jak wszyscy pozostali.Czy słyszałeś o propozycji Clintona Chapmana?- Słyszałem.Nie podoba mi się to.Już dziś rano padło pytanie w tej sprawie, ale odmówiłem komentarza.Stwierdziłem, że to tylko plotki i nic mi na ten temat nie wiadomo.- Mnie też się to nie podoba - wyznał prezydent.- On myśli, że może kupić sobie podróże w czasie, że prawie ma je już w garści, że będzie mógł sam w nich zasmakować.Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem tak ewidentnie demonstrowanej zachłanności.Nie jestem pewien, czy jego dobry, stary przyjaciel Reilly Douglas nie zaraził się tą samą zachłannością.- Ale jeśli powoduje nimi zachłanność.- Oczywiście.Ale ja wiem o czymś, o czym on nie wie, i jeśli uda mi się dobrze pokierować sprawą, nie dowie się aż do chwili, kiedy wiedza ta nie przyda mu się już na nic.A rzecz przedstawia się tak: to, co zastosowali ludzie z przyszłości, to zupełnie coś innego niż podróż w czasie w takim sensie, w jakim my to rozumiemy.Skutek jest taki sam, ale w tradycyjnym rozumieniu to nie jest podróż w czasie.Nie wiem, czy potrafię to dobrze wytłumaczyć.Otóż istnieje drugi wszechświat, koegzystujący z naszym.Ludzie z przyszłości wiedzą o jego istnieniu, ale na dobrą sprawę poznali zaledwie jedną jego cechę.Czas w tamtym drugim wszechświecie płynie dokładnie w kierunku przeciwnym w stosunku do naszego.To znaczy, że jego przyszłość leży w naszej przeszłości.Uchodźcy z przyszłości przenieśli się do naszej epoki, przeskakując jakby do strumienia czasu tamtego wszechświata.- Ależ to oznacza.- Właśnie - rzekł prezydent.- Oznacza to, że można przenieść się w przeszłość, ale nie sposób wrócić.Można podróżować jedynie wstecz, a nigdy ku przyszłości.- Gdyby Chapman wiedział o tym, j uż byłoby po sprawie.- Tak przypuszczam.Jego propozycja budowy tuneli nie wynika przecież z pobudek patriotycznych.Czy potępiasz mnie, Steve, za ten wybieg, za wyrachowaną nieuczciwość?- Potępiłbym pana, panie prezydencie, gdyby naprawdę istniała możliwość zrealizowania przez Chapmana zamierzeń, a pan by mu na to pozwolił.Cały świat skorzysta z pomocy finansowej ludzi, którzy że tak powiem, przechytrzą samych siebie.Nikomu nie będzie ich żal.- Któregoś dnia wszystko się wyjaśni - rzekł prezydent.- Wtedy moja nieuczciwość wyjdzie na jaw.- Kiedy to się stanie - odrzekł Wilson - a pewnego dnia musi wyjść na jaw, wtedy na całym świecie rozlegnie się chóralny ryk śmiechu.Zdobędzie pan sławę, panie prezydencie.Będą stawiać panu pomniki.Prezydent uśmiechnął się.- Mam taką nadzieję, Steve.Czuję się jak spiskowiec.- Jedno pytanie - powiedział Wilson.- Na ile pewne jest zachowanie ścisłej tajemnicy w tej sprawie?- Raczej pewne - odparł prezydent.- Uchodźcy, których przywiozłeś z Fortu Myer, przekazali wszystko naszym ludziom z Akademii, a było ich tylko trzech.Potem zrelacjonowali sprawę mnie.W rozmowie brało udział sześciu naukowców i ja.Już wtedy miałem informacje o propozycji Chapmana i poprosiłem ich, by nikomu nie ujawniali prawdy.Nad projektem przeniesienia w przeszłość ludzi z przyszłości pracowało tylko kilku naukowców, tylko garstka wie o istnieniu drugiego wszechświata.Tak się złożyło, że wszyscy znajdują się tutaj.Podobnie jak z diamentami, naukowcy doszli do wniosku, że tylko naszemu narodowi mogą zaufać.Przekazałem swą prośbę ludziom w Forcie Myer.Naukowcy z przyszłości nie puszczą pary z ust.Podobnie nasi specjaliści.Wilson skinął głową.- Brzmi bardzo dobrze.Wspomniał pan o diamentach.Co z nimi?- Na razie przekazaliśmy je do depozytu.Zostały gdzieś zamknięte.Później, kiedy to wszystko się skończy, zastanowimy się, co z nimi zrobić.Prawdopodobnie zostaną w tajemnicy sprzedane, tylko po kilka naraz, ze zmyśloną historyjką o ich pochodzeniu.A pieniądze będziemy składać w depozycie do późniejszego podziału między wszystkie kraje.Wilson wstał i ruszył do drzwi.W pół drogi zatrzymał się i odwrócił.- Powiedziałbym, panie prezydencie, że sprawy przybierają pomyślny obrót.- Owszem.Po fatalnym początku zaczyna iść dobrze.Czeka nas jeszcze mnóstwo pracy, ale wszystko jest już na dobrej drodze.Kiedy Wilson wrócił do swego gabinetu, ktoś siedział przy pulpicie Judy.W pokoju panował póhnrok.Migotały tylko lampki na pulpicie, ale nikt nie odpowiadał na wezwania.- Judy? - zapytał niepewnie Wilson.- Judy, czy to ty?Wiedział jednak, że to niemożliwe.Prawdopodobnie jej samolot lądował teraz w Ohio.- Wróciłam - odezwała się Judy.- Wsiadłam już do samolotu, ale zaraz wysiadłam.Siedziałam przez kilka godzin na lotnisku, zastanawiając się, co robić.Steve, jesteś cholernym sukinsynem i sam dobrze o tym wiesz.Nie mam pojęcia, po co wysiadłam z tego samolotu.Nie wiem sama, dlaczego tu wróciłam.Podszedł do niej.- Ależ, Judy.- Ani razu nie poprosiłeś mnie, żebym została.Tak naprawdę nie prosiłeś mnie o to nigdy.- Ależ tak.Prosiłem cię.- Byłeś przy tym bardzo szlachetny.To jest w tobie najgorsze.Wspaniałomyślność.Nie stać cię było, żeby paść na kolana i poprosić ze szczerego serca.A teraz mój bagaż leci do Ohio, a ja.Pochylił się, podniósł ją z krzesła i mocno przytulił.- Mamy za sobą dwa bardzo ciężkie dni - powiedział.- Najwyższa pora, żebyśmy oboje poszli do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •