[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Boisz się bandytów?  spytał Wulfgar, zaskoczony. Tylko takich, którzy nigdy o mnie nie słyszeli  wyjaśnił Morik, a Wulfgar zrozumiałgłębsze implikacje.W Luskan reputacja Morika służyła mu dobrze trzymając większość zbirówz dala od niego. Lepiej żebyśmy byli przygotowani na kłopoty  dokończył łotrzyk.Morik sięgnął podkozioł woznicy i wydobył wielki topór. Spójrz  powiedział z paskudnym uśmieszkiem,wyraznie z siebie dumny, gdy wskazywał na ostrze. Wciąż pokryty krwią Creepsa Sharky'ego.Topór samego kata! Wulfgar zaczął pytać Morika jak, na Dziewięć Piekieł, zdołał dostać tębroń w swoje ręce, lecz uznał, że po prostu nie chce wiedzieć. No chodz  zachęcił Morik, klepiąc ławkę obok siebie.Aotrzyk wyciągnął butelkęz najbliższej skrzynki. Jedzmy, pijmy i planujmy obronę.Wulfgar wpatrywał się długo i stanowczo w butelkę, zanim wspiął się na kozioł.Morik podałmu flaszkę, lecz on odmówił przez zaciśnięte zęby.Wzruszywszy ramionami, łotrzyk wziąłsolidny łyk i znów podał.Wulfgar znów odmówił.Wywołało to zdumioną minę na twarz Morika,lecz szybko zmieniła się ona w uśmiech, uznał bowiem, że w ten sposób więcej zostanie dlaniego. Nie musimy żyć jak dzikusy tylko dlatego, że jesteśmy na drodze  stwierdził Morik.Wulfgarowi nie umknęła ironia tego stwierdzenia wypowiadanego przez mężczyznę,pijącego tak mocny napitek.Barbarzyńca zdołał opierać się butelce przez całe popołudnie,a Morik radośnie ją wysączył.Utrzymując wóz w szybkim tempie Morik cisnął butelką w mijanąskałę, po czym zawył wesoło, gdy roztrzaskała się na tysiąc kawałków. Robisz dużo hałasu próbując unikać rozbójników  mruknął Wulfgar. Unikać?  Morik spytał strzelając palcami. Nie całkiem.Rozbójnicy mają często dobrzewyposażone obozowiska, w których moglibyśmy znalezć trochę wygód.  Tak dobrze wyposażone obozowiska muszą należeć do rozbójników, którym się powiodło uznał Wulfgar. A rozbójnicy, którym się powiodło, są zapewne dobrzy w tym, co robią. Tak jak Wyrwidąb, mój przyjacielu  przypomniał mu Morik.Gdy Wulfgar wciąż niewydawał się przekonany, dodał:  Być może zaakceptują naszą propozycję, by do nich dołączyć? Nie sądzę  rzekł Wulfgar.Morik wzruszył ramionami, po czym skinął głową. A więc musimy na nich zapolować  powiedział rzeczowo. Nawet ich nie znajdziemy  mruknął Wulfgar. Naprawdę?  spytał Morik i skręcił w boczną ścieżkę tak raptownie, że wóz stanął nadwóch kołach, a Wulfgar niemal spadł. Co?  warknął barbarzyńca, gdy potoczyli się dalej.Ledwo uchylił się przed nisko rosnącągałęzią, po czym otrzymał paskudną szramę, gdy następna otarła się o jego rękę. Morik! Ciszej, mój duży przyjacielu  powiedział łotrzyk. Przed nami jest rzeka z zaledwiejednym mostem, którego bandyci niewątpliwie dobrze strzegą. Wypadli z krzaków, wytaczającsię nad brzeg rzeki.Morik spowolnił zmęczone konie do chodu i wjechali na chybotliwy mostek.Ku smutkowi łotrzyka, pokonali go bezpiecznie nie widząc żadnych bandytów. Nowicjusze!  mruknął rozczarowany Morik, przysięgając że przejadą parę kilometrów, poczym zawrócą, by znów pokonać most.Musiał jednak zatrzymać gwałtownie wóz.Wielkii brzydki mężczyzna wyszedł na drogę przed nimi, mierząc w ich stronę mieczem. Jakie to interesujące, że taka para jak wyjezdzi po moim lesie bez pozwolenia  zauważyłzbir, opierając miecz na ramieniu. Twoim lesie?  zapytał Morik. Ależ, dobry panie, sądziłem, że ten las jest otwarty dopodróży. Pod nosem rzekł do Wulfgara:  Półork. Idiota  Wulfgar odparł tak, by tylko Morik mógł usłyszeć. To znaczy ty, a nie złodziej.Sam szukałeś kłopotów. Myślałem, że to się spodoba twojej bohaterskiej stronie  odparł łotrzyk. Poza tym tenrozbójnik ma bez wątpienia obóz pełen luksusów. O czym wy gadacie?  zażądał odpowiedzi zbir. Ależ, o tobie, dobry panie  szybko odrzekł Morik. Mój przyjaciel mówił właśnie, żeuznał, iż możesz być złodziejem i ten las wcale nie należy do ciebie.Oczy bandyty rozszerzyły się i bezskutecznie wyjąkał kilka odpowiedzi.Skończyło się natym, że splunął na ziemię. Mówię, że to mój las!  oznajmił, wskazując na swą pierś. Las Togo! A cena za przejazd, dobry Togo?  spytał Morik. Pięć złotników!  krzyknął zbir, a po chwili dodał:  Za każdego! Daj mu  mruknął Wulfgar, Morik zachichotał, a obok nich świsnęła strzała, tuż przed jego twarzą.Zaskoczony, że tabanda jest tak dobrze zorganizowana, łotrzyk raptownie zmienił zdanie i zaczął sięgać posakiewkę.Wulfgar jednak również zmienił zdanie, rozwścieczony, że ktoś niemal go zabił.ZanimMorik zdążył zgodzić się na cenę, barbarzyńca zeskoczył z wozu i ruszył na Togo z gołymirękoma, po czym nagle zmienił zamiary oraz kierunek.Dwie strzały przecięły drogę, którąwybrał początkowo.Odwrócił się do potwornego łucznika, którego dostrzegł siedzącego nadrzewie cztery metry od drogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •