[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fox Hollow było enklawą na terytorium Wirginii, tak doskonaleodizolowaną od reszty stanu, jakby otaczało ją nieprzebyte morze.Sąsiedztwo Potomakupodnosiło temperaturę powietrza, a na przedmieściach Harpers Ferry śnieg nie padał ju\ takintensywnie, by w Leesburgu zmienić się w marznącą m\awkę.Havelock przygotowywał dlaRaymonda Alexandra swój scenariusz, którego powodzenie opierało się na autentycznym lękudziennikarza przed byłymi lub aktualnie prowadzonymi tajnymi operacjami.Powie, \e wNowym Jorku doszło do zabójstwa.Je\eli Alexander o tym jeszcze nie wiedział, dowie sięrano, bo był \arłocznym czytelnikiem gazet.Zabójca wcielił się w postać bardzo niemileprzypominającą Michaela, dotyczyło to równie\ dokumentów i rysopisu.Departament Stanuściągnął go więc z Londynu wojskowym samolotem: wszelka pomoc ze strony agenta słu\byzagranicznej w stanie spoczynku była mile widziana.Zaś całej tej historii du\egoprawdopodobieństwa dodawał fakt, \e Havelock naprawdę był w Londynie.Podczasrozmowy z Alexandrem, Michael główny nacisk poło\y na to, \e niegdyś kontrowersyjnypodsekretarz stanu ma być zrehabilitowany i ponownie wprowadzony w światło reflektorów. 205Powie równie\, \e w Londynie otrzymał szczegółowy raport, dotyczący szeroko zakrojonych,lecz tajnych negocjacji, omawiających delikatną kwestię rozlokowania rakiet NATO.Tobędzie zdecydowany zwrot w dotychczasowej polityce.Taka sensacja przyśpieszy z pewnościąkrą\enie krwi w \yłach Alexandra, który w swojej pracy opierał się na tego rodzajuprzeciekach.Dzięki nim zyskiwał czas na wyczerpującą analizę argumentów za i przeciw.Je\eli więc weteran dziennikarstwa chce zrobić wywiad z Emorym Bradfordem, musiprzekonać go, \eby przyjechał do Fox Hollow rano.Havelock ma co prawda rezerwację napopołudniowy lot do Londynu, ale je\eli czas i rozkład zajęć mu pozwoli, chciałby wpaśćchoćby na kilka minut do swojego starego mistrza Anthona Matthiasa.O ile oczywiścieAlexander wie, gdzie mógłby go znalezć.Bradford nie będzie miał wyboru.Podporządkuje sięwezwaniu tak wpływowego dziennikarza.Je\eli ma zamiar skutecznie zajmować się sprawaminajwy\szej wagi, takimi jak Costa Brava, musi pozostać w cieniu, zaś odmowa udzieleniawywiadu Raymondowi Alexandrowi narobiłaby sporego zamieszania.A gdy ju\ pojawi się uniego w Fox Hollow i obstawa pozostanie na zewnątrz w samochodzie, wtedy Michael godopadnie.Wokół wielkiego domu dziennikarza rozciągały się gęste lasy, zarośnięte pola istrome parowy.Nikt lepiej ni\ Michaił Havliczek nie poruszał się w takim terenie.Tamzaciągnie Bradforda: na wiejskiej drodze ju\ będzie stał samochód, a w nim kobieta, którąpodsekretarz stanu posłu\ył się w Barcelonie.Całą noc będą mieli na przestudiowanie mapy iobjechanie dróg.Gdyby zatrzymała ich policja, będą mieli pod ręką gotowe wyjaśnienie.Tomogło im się udać.To musiało im się udać!- Jak tu cudownie! - wykrzyknęła Jenna, oczarowana ulicami oświetlonymi latarniamigazowymi, małymi autobusami i alabastrowymi kolumienkami w sklepowych frontonach.- I jak bezpiecznie - dodał Michael, dostrzegając białoniebieski wóz patrolowy stojący przykrawę\niku między przecznicami.Kładz się - rozkazał.- I nie pokazuj się!- Co?- Zrób o co cię proszę.Havelock zwolnił, przejechał obok wozu policyjnego, zauwa\yłwewnątrz policjanta, zjechał na prawo i zaparkował dokładnieprzed radiowozem.- Co ty robisz?- Idę mu pokazać swoje listy uwierzytelniające, zanim ktoś o nie poprosi.- Bardzo dobrze, Michaił.Policjant opuścił szybę, bacznie przyglądając się tablicyrejestracyjnej wynajętego samochodu Havelocka, tak jak tego sobie w duchu \yczył jegokierowca.Przyda się to pózniej, gdyby nadeszły raporty o "podejrzanym samochodzie".- Mo\e mi pan powiedzieć, gdzie tu jest w pobli\u automat telefoniczny? Kiedyś stał na rogu,ale teraz wszystko się zmieniło.Nie było mnie tu kilka lat.- Przyje\d\ał pan do nas? - zapytał przyjacielskim tonem policjant.W jego oczach niemalowały się jednak przyjazne uczucia.- Jasne.Spędziłem tu wiele weekendów.- A teraz zjawił się pan w Fox Hollow w interesach?- No có\.- Michael na chwilę zawiesił głos, jakby uwa\ał pytanie za graniczące zimpertynencją.Potem wzruszył ramionami, niczym ktoś, kto mówi: "Ostatecznie policja musiwykonywać swoją robotę" - W porządku, rozumiem.Mam tu sprawę do starego przyjaciela,Raymonda Alexandra.Chcę do niego zadzwonić i powiedzieć mu, \e tu jestem.To nawypadek, gdyby ktoś u niego był, z kim wolałby, \ebym się nie spotkał.W kontaktach zpanem Alexandrem to standardowa procedura.Ale pan pewnie musi o tym wiedzieć.Chciałbym przez chwilę pokręcić się po okolicy.I tak będę musiał trochę poczekać.Kiedypadło nazwisko Alexandra, nastawienie policjanta wyraznie się poprawiło.Limuzyny iprowadzone przez wojskowych samochody, nale\ały do codziennych elementów krajobrazuna trasie do siedziby szanowanego komentatora politycznego.Teraz policjant nie miał doczynienia z takim pojazdem, ale najwyrazniej wiedział, jak postępować w podobnychsytuacjach."Stary przyjaciel.Spędza tu weekendy." 206- Tak, proszę pana.Oczywiście, proszę pana.Pięć przecznic dalej jest restauracja z telefonemw hallu.- "Latarnik"? - przypomniał sobie Havelock.- Tak jest.- Nie sądzę, \eby to był dobry pomysł.Wieczorem pewnie jest tam bardzo tłoczno.Czy nie majakiejś budki na ulicy?- Jest jedna tu w pobli\u na Akacjowej.- Je\eli mi pan jeszcze powie, jak się tam do niej dostać, razem z RA będziemy panuniewymownie wdzięczni.- Niech pan jedzie za mną.- Nie, bardzo dziękuję.- Michael ruszył w stronę swojego samochodu, zatrzymał się i wróciłdo okna.Wiem, \e mo\e to zabrzmieć głupio, ale zwykle dowo\ono mnie tutaj.Chyba sobieprzypominam, jak trafić do jego domu.Z Webster powinienem skręcić w lewo, w UnderhillRoad, a potem prosto, przez jakieś dwie lub trzy mile, tak?- Prawie sześć, proszę pana.- Naprawdę? Dziękuję.- Kiedy ju\ się pan dodzwoni, mogę pana tam zaprowadzić.Dziś wieczorem w mieście panujespokój.- To bardzo uprzejmie z pana strony.Ale naprawdę nie powinienem pana o to prosić.- śaden kłopot.Po to w końcu tu jesteśmy.- Jeszcze raz dziękuję.Telefon do Alexandra, zgodnie z oczekiwaniami Havelocka, przyniósł natychmiastowy efekt.Nic nie stało na przeszkodzie, \eby Michael wpadł choćby tylko na drinka.On sam ucieszyłsię, \e Raymond nie jest zajęty, nie tylko dlatego, \e pojawiła się okazja odnowienia starejprzyjazni.Chciałby mu te\ przekazać wiadomość z Londynu, która prawdopodobnie bardzogo zainteresuje.Sądzi, \e w ten sposób, choćby częściowo, zrekompensuje wiele wystawnychobiadów, którymi podejmował go Raymond.- Pan Alexander chciałby poznać pańskie nazwisko.Jest panu bardzo wdzięczny - powiedziałMichael, przechodząc z powrotem koło policyjnego wozu.- To nic takiego, proszę pana.Nazywam się Lewis, posterunkowy Lewis.Tylko jeden jest otakim nazwisku.Lewis, pomyślał.Harry Lewis, profesor nauk politycznych na UniwersytecieConcord.Nie miał teraz czasu myśleć o Harrym, ale wkrótce pewnie znajdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •