[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mary-Kate powstrzymała łzy, jakby wylała ich już zbyt wiele z tegopowodu.- Wróciłam tutaj, przejęłam aptekę, a im urodziło się kolejne dziecko.-Wzruszyła ramionami.- Oto i moja banalna historia.Nie wyglądam na tę trzecią,co?Virginia uśmiechnęła się lekko.- Cóż, rzeczywiście zmylił mnie brak krwiście czerwonej szminki i kabaretek.- Kiedy się mieszka w małym miasteczku, trzeba strzec tajemnicy.Nikt0 nim nie wie, chociaż Giselle chyba się domyśla.I chcę, żeby tak zostało.Niechlepiej myślą, że jestem podstarzałą farmaceutką, nudną starą panną, a nierozpustnicą, która romansowała z żonatym mężczyzną.Zaszokowałam cię? -zaniepokoiła się nagle.- Wydawało mi się, że tobie mogę powiedzieć.Niechciałabym, żebyśmy przestały się przyjaznić.Virginia spojrzała na nią surowo,- Jeśli uważasz mnie za hipokrytkę, która cię potępi, to chyba słabo mnie znasz.Kie zapominaj, że rozmawiasz z wesołą wdówką z Redlion, która gorszy starszepanie, bezczelnie flirtując z Kevinem Burtonem.Roześmiały się obie.Plotkary już rozpuszczały wieść, że Virginiai Kevin często jadają razem lunch w klubie golfowym.-No tak, napsułaś krwi niektórym damom.A tak liczyły na Kevina -przyznałaMary-Kate.- Panna Murphy, wiesz, ta co układa kwiaty w kościele, naprawdę ma ciza złe.Pewnie miała nadzieję, że w wieku sześć-254dziesięciu lat powędruje wreszcie do ołtarza, a gdy się pojawiłaś, marzenia legływ gruzach.Ale ta sytuacja ma swoje dobre strony.- Mary-Kate uśmiechnęła się podnosem.- Odkąd tu mieszkasz, sprzedaję więcej jasnej farby do włosów.Wielekobiet uznało, że skoro pani Connell z Dublina wygląda jak gwiazda filmowa, mogąi one ufarbować siwiznę.Lada dzień zaczną cię prosić o wskazówki przy makijażu.- Jesteś nieoceniona - zachichotała Virginia.- Myślisz, że żartuję, tak? Poczekaj, sama zobaczysz.- Nie zależy mi na Kevinie, nie tak - zapewniała Virginia.- Po prostu lubię graćz nim w golfa.- Akurat.Wytłumacz to pannie Murphy.Virginia tak długo obracała w palcach liścik od Kevina, aż brzegi zagięły się wośle uszy.Co się z nią dzieje? Nigdy nie była przesadnie nerwowa.Bill też nie.Przypomniała sobie, jak przed laty, gdy dzieci były małe, Freddie, syn sąsiadki,wepchnął sobie cztery ziarnka grochu do nosa.- Boże, co ja mam zrobić? - szlochała jego matka.Virginia spokojnie zawiozła synów do przyjaciółki, zabrała Freddiego i jegomatkę do lekarza i przywiozła ich z powrotem, bez nerwów, bez histerii.Ma sięrozumieć, nie licząc rozpaczy chłopczyka, gdy lekarz zademonstrował narzędzie,którym zamierzał wyjąć groch z jego nosa.Od tego czasu matka Freddiego uważała Virginię za wcielenie spokoju.Gdywoda z wanny zalała jej łazienkę, dzwoniła po Virginię.Gdy młodsza siostraFreddiego zrobiła spięcie w całym domu i omal nie zabiła się opiekaczem, dzwoniłapo Virginię.- Mam nadzieję, że mąż jej nie rzuci - żartował Bill.- Zaraz do ciebie zadzwoni.Ale teraz po opanowaniu Virginii nie było nawet śladu.Nerwowo obracała wpalcach bilecik Kevina.Zapraszał ją na recital, bardzo formalnie i staroświecko.Czy zechcesz mi towarzyszyć na recitalu w Kilmonbeckin we wtorekwieczór? Gdybyś się zgodziła, przyjadę po ciebie o siódmej.Właściwie nie ma się czego obawiać.Tylko.cóż, takie wyjście to jak randka.Panie z kościoła dopiero będą miały o czym plotkować.255Celowo włożyła na to wyjście nową suknię.Gdyby włożyła coś, co nosiła dlaBilla, wieczór byłby zmarnowany.Gdyby włożyła ulubioną suknię w kolorzespopielałego różu, przez cały wieczór wspominałaby ostatni raz, kiedy miała jąnasobie - byli wtedy z Billem na kolacji u Michaela i Antonii i musieli wracaćtaksówką, bo Michael uparł się, że muszą spróbować doskonałego koniaku.Zarazzalałaby się łzami.A to nie najlepszy sposób na spędzenie wieczoru.Poza tymbyłoby to nie w porządku wobec Kevina.W końcu umówił się z nią, a nie z nią iduchem jej męża.Wybrała się więc na zakupy do Killarney i kupiła prostą suknię z dzianiny wkolorze bursztynu.Przymierzyła też czarną, bardzo elegancką, ale w ostrym świetlejarzeniówek uznała, że wygląda jak karykatura wdowy.Zresztą Bill nie lubił, kiedyubierała się na czarno.- Wiem, że kochasz błyskotki - przekomarzał się z nią, ilekroć włożyła cośczarnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]