[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie możesz nikogo informować o sprawie bez mojego pozwolenia.Ale musisz opowiedzieć dokładnie, jak znaleźliśmy ciało,Itiedy to było, jak się tu znaleźliśmy i że drzwi były otwarte.— Czy mam im powiedzieć, że byliśmy tu oboje?— Oczywiście.— A jeśli mnie zapytają, gdzie teraz jesteś?— Powiedz, że nie mogłem zostać, bo musiałem wyjść w sprawach służbowych.Będą wściekli na mnie, nie na ciebie.— Czy to nie ty powinieneś zawiadomić ich natychmiast o znalezieniu ciała? Czy nie powinieneś być do-dyspozycji i.— To ja składam raport — przerwał Mason.— To znaczy ty, ale ty jesteś moim pracownikiem.Wydając polecenia pracownikom działam we własnym imieniu.Bo przecież nie mogę tkwić tutaj w tej chwili i odpowiadać na wszystkie pytania policji.Mam sprawy do załatwienia.— Gdzie? — Nie czekając na odpowiedź dodała: — Ach, wiem.Lecisz na północ.— Właśnie.Ale nie mów nikomu, dokąd się udaję, i nie wspominaj policji o Paulu Drake'u w związku ze sprawą Maxine.Później im powiemy.— Będziesz tam na czas?— Myślę, że tak.Polecę do San Francisco, a stamtąd w razie czego wezmę czarter.Może uda mi się złapać bezpośredni samolot do Sacramento, potem przesiądę się na Pacific Airlines.Albo znowu czarter.Tak czy owak będę tam.Delio.— I nikomu nic o tym nie mówić?— Otóż to.Nic nie wiesz.— Czy mam teraz zadzwonić na policję?— Niezwłocznie.Poproś porucznika Tragga z wydziału zabójstw.Zamknij mieszkanie na wszelki wypadek.Skorzystaj z telefonu w holu.Na aparacie, który policja będzie chciała zabezpieczyć, mogą być odciski palców.Mason nacisnął delikatnie klamkę i otworzył Delii drzwi.— Weź windę — poradził.— Ja zbiegnę szybciej po schodach.Do biura wrócisz taksówką.Zbiegł po schodach skacząc po dwa stopnie na raz.ROZDZIAŁ ÓSMYByła piętnasta trzydzieści, gdy taksówka wynajęta przezPerry'ego Masona na lotnisku w Redding zatrzymała się przed urzędem pocztowym Western Union.Mason, przywołując na twarz jeden ze swoich najbardziej rozbrajających uśmiechów, zwrócił się do urzędnika:—— Nazywam się Stigler.Wysłałem z Eugene, na okaziciela, dwadzieścia pięć dolarów Maxine Lindsay, siostrze mojej żony.Chciałbym się dowiedzieć, czy podjęła już te pieniądze.Urzędnik zawahał się przez chwilę, potem pogrzebał w papierach i oznajmił:— Nie, panie Stigler, nie podjęła.— Dziękuję.Chciałem tu być pierwszy.Ta suma może się okazać za mała.Jeszcze raz dziękuję.Poczekam na zewnątrz, nadjedzie lada chwila.Mason wyszedł na ulicę, skierował się do pobliskiej budki telefonicznej na pobliskiej stacji benzynowej — żeby mieć na oku pocztę — i wykręcił międzymiastową do Paula Drake'a.— Halo! Paul? Jestem w Redding.Nie odebrała pieniędzy.Czy nie wiesz, gdzie ona jest?— Może nadjechać w każdej chwili.Miałem meldunek z Chico.Zatrzymała się tam na chwilę, cos' zjadła, kazała sprawdzić ogumienie i dolać paliwa.Nic tankowała do pełna, chciała tylko dojechać do Redding.Widocznie spłukała się do ostatniego grosza, ale powinna się tam pokazać.· — Dzięki.Zaczekam lu na nią.— A co z moimi ludźmi? — zapytał Dnikc.— Czy po waszym spotkaniu mają śledzić ją dalej?— Dam ci znać później.Póki co niech robią, co do nich należy.Gdyby mnie rozpoznali, niech przypadkiem nie narobią szumu.— Idź do cholery, to są zawodowcy.Nie martw się.Może ich nawet nie zauważysz.Mason powiesił słuchawkę, wyszedł z budki i przystanął na chodniku.Stał tam około dwudziestu minut nim Maxine Lindsay, z zaczerwienionymi oczami i szarą ze zmęczenia twarzą, podjechała wolno i zaczęła się rozglądać za miejscem do zaparkowania.Wreszcie zdecydowała się na stację benzynową, z której telefonował Mason.Wjechała.— Czy mogę tu na chwilę zostawić samochód? — spytała pracownika.— Pójdę tylko po pieniądze 40 urzędu.Później zatankujemy._— Zatankuję teraz, jeżeli pani pozwoli, a potem pani zapłaci.— Nie.wolałabym poczekać.Spodziewam się przekazu z pieniędzmi, ale gdyby nie było, nie miałabym czym zapłacić.Chłopak spojrzał na nią ze współczuciem.— Zaparkuję pani samochód tu obok.Jestem pewien, że pieniądze na panią czekają.— Och, mam nadzieję — odpowiedziała z wątłym uśmiechem.Nie wyłączając silnika wysiadła z samochodu, i powlokła się z trudem w kierunku poczty.Była tak zmęczona, że prawie nie zauważyła, kiedy Mason zrównał z nią krok.Wyczuwając czyjąś obecność obok siebie podniosła wzrok i odezwała się z irytacją:— Daruje pan, ale.Zająknęła się i zaniemówiła.— Przykro mi.Maxine, że nie znalazłem innego sposobu — zaczął Mason — ale musimy porozmawiać.— Ja.panie Mason.skąd, u licha, się pan tu wziął?— Dzięki liniom lotniczym Pacific Airlines i dobrym połączeniom w Sacramento — zażartował Mason.— Czy jest pani zmęczona?— Wykończona.— Głodna?— Przełknęłam coś w Chicago.Nie byłam już zdolna do jazdy.Piłam tylko kawę.Wydałam tam ostatniego centa.— Dobrze.Na poczcie czeka na panią dwadzieścia pięć dolarów.Pójdziemy odebrać?— Skąd.skąd doprawdy wie pan o tym wszystkim?— Moja sprawa.Dwadzieścia pięć dolarów od Phoebe Stigler z Eugene w Oregonie.— W porządku — poddała się Maxine — skoro pan wie tyle, to pewnie i całą resztę.Mason uśmiechnął się enigmatycznie: — Chodźmy teraz po pieniądze, a później usiądziemy przy kawie i porozmawiamy.— Nie mam czasu.Muszę jechać.Muszę piłować po tych cholernych drogach, a jestem taka zmęczona.— Dobrze już, dobrze — uspokajał Mason — chodźmy po pieniądze, a później pogadamy.Mdże już nie będzie musiała pani się tak spieszyć.Wszedł na pocztę, skinął z uśmiechem głową w stronę urzędnika i popchnął Maxine w stronę biurka.— Czy ma pan dla mnie telegram? Nazywam się Maxine Lindsay.— Tak, proszę pani.Proszę tu podpisać.Spodziewa się pani pieniędzy?— Tak.— Jaka to suma?— Dwadzieścia pięć dolarów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]