[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mąż i żona na ogół pieszczą się nawzajem i zazwyczaj żadnemu z nich nie zbiera się z tego powodu na mdłości.Dla większości ludzi zawarcie małżeństwa oznacza, że wcześniej czy później nadejdzie taka chwila, kiedy mężczyzna i kobieta.- Nienawidzę cię! - wrzasnęła.Nigdy nie widział jej w takim stanie.Jak oszalała porwała swoją torebkę i nałożyła półbuty - a właściwie ledwie nasunęła je na stopy - po czym niezdarnie pokuśtykała w stronę drzwi, starając się wcisnąć w nie pięty, kiedy już biegła.Trzasnęła drzwiami wychodząc, lub przynajmniej próbowała trzasnąć, ale uszczelka wokół framugi sprawiła, że odgłos uderzenia raczej nie mógł wywołać zadowalającego efektu.Zanim Quentin zdołał dojść do drzwi, jej Eskort już zjeżdżał z krawężnika.Próbował zadzwonić do niej jeszcze tej samej nocy i przez cały następny dzień, ale udało mu się jedynie nagrać wiadomość na jej komórkowcu.Przez cały czas zastanawiał się gdzie popełnił błąd.Co ona sobie pomyślała o jego poczynaniach? Przecież byli zaręczeni! Wcale nie zamierzał się z nią kochać już tamtej nocy, na pewno chciał poczekać do ślubu.Tak go wychowano.Ale czy nie mógł jej nawet dotknąć? Czy wszystko poszkapił tak dalece, że aż wywołał w niej obrzydzenie?Czy to w ogóle była jego wina? Może ona była.jak to się nazywało?.o.oziębła.Czy taka przypadłość rzeczywiście istniała? Przypomniał sobie, że feministki uznały oziębłość za mit, stworzony przez mężczyzn, aby jakoś wytłumaczyć fakt, że niektóre kobiety nie miały ochoty na uprawianie seksu ze spoconymi i niezgrabnymi gburami.Trzeba przyznać, że był raczej niezgrabny i najprawdopodobniej pocił się obficie.Ale żeby wydawał się gburem? To już chyba trochę za ostro.A może w jej dzieciństwie miało miejsce coś, co każe jej obecnie traktować wszelkie seksualne doświadczenia jako coś obrzydliwego.Przed południem zdołał zaopatrzyć się w większą ilość książek, tym razem na temat seksualnych zaburzeń i czytał wszystkie z wielkim przejęciem do chwili, kiedy zapadł w sen tuż przy wciąż głuchym telefonie, nie doczekawszy się odpowiedzi na swoją piątą wiadomość głosową, zawierającą żałosne przeprosiny i błagania.Następnego ranka obudził go dzwonek do drzwi.Uparte drryn-drryn-drryn.Zamroczony podniósł słuchawkę telefonu, ale nie usłyszawszy nic prócz sygnału, wstał, narzucił szlafrok i podszedł do drzwi.Gdy je otworzył ujrzał Madeleine z bukiecikiem stokrotek w ręce.Wyglądała tak, jakby przez całą noc nie zmrużyła oka.- Myślałem, że mnie nienawidzisz - powiedział.- Mogę wejść?- Jasne, wejdź proszę.- Musisz zrozumieć, że.że trochę przesadziłam tamtego wieczoru.Myślałam, że chcesz., ale czy to ważne, co myślałam? Chcę wyjść za ciebie, wiesz o tym, i zdaję sobie sprawę, że małżeństwo wiąże się z kontaktem cielesnym, tylko że ja.ja nigdy jeszcze nie byłam z żadnym mężczyzną, wiesz, dlatego.dlatego tak mi głupio.- Mad, wszystko w porządku.Nie musisz mnie za nic przepraszać.To chyba ja byłem zbyt obcesowy, ale chciałem tylko.- Nie, to była moja wina, ja.- Nie dostałaś wiadomości ode mnie?- Słuchałam ich na okrągło.Nie mogłam uwierzyć, że wciąż mnie kochasz po tym jak się zachowałam.Po prostu.nie mogłam zadzwonić do ciebie, bo nie wiedziałam co ci powiedzieć i.- Pozwól mi przynajmniej włożyć te kwiatki do wody.I zdejmij płaszcz.Czy naprawdę dziś jest tak zimno?Z kuchennej szafki wyciągnął szklany dzbanek i włożył do niego stokrotki.Miał zamiar napełnić go wodą, ale najpierw obrócił się, by coś do niej powiedzieć i zobaczył, że rozpięła płaszcz, pod którym była zupełnie naga.Płaszcz powoli zsuwał jej się z ramion na podłogę, ale nagle Mad zauważyła jego minę.Musiał sprawiać wrażenie naprawdę przerażonego.nie dlatego, żeby brakowało jej urody, wręcz przeciwnie, ciało miała doskonałe w każdym calu, ale jej zachowanie w tak drastyczny sposób różniło się od tego, które pamiętał z ich poprzedniego wspólnego wieczoru, a poza tym Quentin rzeczywiście wpadł w panikę, gdyż nie wiedział co ma robić.Upuścił dzbanek na blat kredensu, który znajdował się zaledwie kilka centymetrów niżej, dzięki czemu naczynie nie zbiło się, a duże ucho uchroniło je przed stoczeniem się na podłogę.Na jej twarzy w miejsce uśmiechu pojawił się wyraz zakłopotania i konsternacji.Szybkim ruchem ramion narzuciła płaszcz z powrotem na siebie, owinęła się nim szczelnie, po czym opadła na kanapę, zwinęła się w kłębek i wybuchnęła żałosnym płaczem.- Znowu coś nie tak! Jestem taka głupia! Nie mogę uwierzyć, że.- Nie, nie, Mad, wszystko w porządku, ja tylko.to znaczy, to bardzo miłe z twojej strony, ale wcale nie o to chodziło mi tamtego wieczoru, ja tylko.- Ale to właśnie miał być najbardziej szalony numer, czy jak to tam nazywali w tym artykule.Quentin wybuchnął śmiechem.- Nie śmiej się ze mnie - załkała Mad żałośnie.- Siedzę tu naga, w płaszczu z poliestrową podszewką.A od poliestru dostaję wysypki.- Chodź.Chodź ze mną - podniósł ją z kanapy, starając się nie spoglądać pomiędzy rozchylające się poły płaszcza, którego nie mogła właściwie przytrzymać, ponieważ ciągnął ją za rękę - Chodź ze mną.Zaprowadził ją do swojej sypialni.- Muszę ci coś pokazać - powiedział.Schylił się i zebrał w stos wszystkie podręczniki seksuologiczne, jakie studiował przez ostatnie dni.- Czy przeglądałaś może którąś z tych publikacji?Przyjrzała się tytułom i nagle wszystko stało się dla niej jasne.Zawtórowała mu śmiechem.- Żartujesz? Więc ty też? A więc istnieje na tej planecie jeszcze jedna osoba równie niewinna jak ja?- Może większość ludzi jest taka jak my - powiedział Quentin - tylko boją się do tego przyznać.- Nie, żaden człowiek po trzydziestce nie może być takim ciemniakiem jak ty, lub ja.W jaki sposób dwóm analfabetom udało się odnaleźć?- Posłuchaj mnie, Mad.Miło wiedzieć, że masz takie piękne ciało, takie.oszałamiające ciało, takie.- Chwytam o co ci chodzi.- Ale nie ma potrzeby abym widywał cię w tak skąpym stroju przed ślubem, prawda? Jak na razie stresy mamy z głowy.Jakoś się we wszystkim wyszkolimy.Będziemy udawać nastolatków, albo wymyślimy coś jeszcze innego.Odłożymy ten straszliwy dzień na późniejszy termin.- Świetnie.Znakomicie - podchwyciła z entuzjazmem.- A nawiasem mówiąc, jeśli pominąć efekt zaskoczenia, sam pomysł z płaszczem - gdziekolwiek o tym wyczytałaś - jest całkiem niezły.- Był artykuł w Cosmo.Kilka sposobów na zadowolenie mężczyzny.- A to wpadka.Widziałem ten numer na lotnisku w San Francisco.Gdybym go kupił, wiedziałbym co powinienem zrobić.- Ale w Cosmo nic o tym nie ma.Najwyraźniej zakładają, że ty już od dawna znasz swoją rolę.- Cóż, niestety pomylili się - powiedział Quentin.- Zawsze improwizuję.- Ja też.- Wiódł ślepy ślepego.- Aż razem w dół wpadli.Zaśmiali się.Pocałował ją.Następnie Mad poszła do domu włożyć coś na siebie.Później, jedząc lunch, co chwila wybuchali śmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •