[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy biegłem.Tak jakbym opuścił siebie.Myśli wędrowały we wszystkie strony.Jak we śnie.A kiedy mnie nie było, coś mówiło mojemu ciału, co ma robić.Karmiło je, poruszało, prowadziło tam, gdzie powinno dotrzeć.Czy też tak to odczuwacie?Uczucia Ta-Kumsawa były zupełnie inne.Kiedy kraina wkraczała w niego, czuł się bardziej żywy niż kiedykolwiek.Nie opuszczał ciała, ale był w nim obecny bardziej intensywnie.Jednak niczego nie tłumaczył.Zamiast tego odpowiedział pytaniem.- Mówiłeś, że to jak sen.O czym śniłeś wczoraj w nocy?- Śniłem o wizjach, które zobaczyłem w kryształowej wieży z Jaśniejącym.z Prorokiem.- Jaśniejący Człowiek.Wiem, że tak go nazywasz.Mówił mi dlaczego.- Śniłem o tym wszystkim.Ale teraz było inaczej.Pewne rzeczy widziałem wyraźniej, a inne zapomniałem.- Czy śniłeś o czymś, czego nie widziałeś wcześniej?- O tym miejscu.O posągach w katedrze.I tym człowieku, z którym rozmawiałeś: o generale.I czymś jeszcze dziwniejszym.Wielkie wzgórze, prawie okrągłe.nie, z ośmioma ścianami.Pamiętam dobrze, sen był bardzo wyraźny.Wzgórze z ośmioma równymi ścianami, opadającymi w dół.Wewnątrz istniało całe miasto, mnóstwo małych pomieszczeń, jak w mrowisku, tylko że dla ludzi.A w każdym razie większe niż dla mrówek.Byłem na szczycie tego wzgórza, wędrowałem między tymi dziwnymi drzewami.miały srebrne liście zamiast zielonych.Szukałem swojego brata.Measure'a.Ta-Kumsaw milczał przez długą chwilę.Ale myślał o wielu sprawach.Żaden z Białych nie oglądał nigdy tego miejsca.Kraina dość jeszcze miała mocy, by nie dopuścić do jego odkrycia.A jednak chłopiec śnił o nim.A sen o Ośmiościennym Kopcu nigdy nie pojawiał się przypadkiem.Zawsze coś oznaczał.I zawsze to samo.- Musimy tam iść - oświadczył Ta-Kumsaw.- Gdzie?- Na to wzgórze, o którym śniłeś.- Ono naprawdę istnieje?- Żaden biały człowiek go nie widział.Gdyby biały człowiek na nim stanął, byłoby.splamione.- Alvin milczał.Co mógł powiedzieć? Ta-Kumsaw przełknął ślinę.- Ale skoro śniłeś o nim, musisz iść.- Co to jest?Ta-Kumsaw pokręcił głową.- Miejsce, o którym śniłeś.To wszystko.Jeśli chcesz wiedzieć więcej, śnij znowu.Była już prawie noc, kiedy wrócili do obozu.Wojownicy wznieśli już wigwamy, gdyż zanosiło się na deszcz.Nalegali, żeby dla bezpieczeństwa Ta-Kumsaw spał w jednym szałasie z Alvinem.Ale Ta-Kumsaw odmówił.Chłopiec budził w nim lęk.Kraina czyniła z nim różne rzeczy, nie dając Ta-Kumsawowi znaku, co się dzieje.Ale kto we śnie zobaczył siebie na szczycie Ośmiościennego Kopca, ten nie miał już wyboru.Musiał tam pójść.A że Alvin sam nigdy nie znajdzie drogi, Ta-Kumsaw musi go zaprowadzić.Nie umiałby wytłumaczyć tego innym, a gdyby nawet potrafił, nie zrobiłby tego.Rozeszłaby się wieść, że Ta-Kumsaw zabrał Białego w pradawne święte miejsce.A wtedy wielu Czerwonych nie chciałoby go więcej słuchać.Dlatego rano oznajmił, że zabiera chłopca, aby go uczyć, jak nakazał Prorok.- Spotkamy się za pięć dni, tam gdzie Pickawee wpada do Hio - powiedział.- Stamtąd ruszymy na południe rozmawiać z Chok-Taw i Chicky-Saw.Weź nas ze sobą, prosili.Sam nie będziesz bezpieczny.Nie odpowiadał jednak i po chwili zrezygnowali.Ruszył biegiem i raz jeszcze Alvin biegł za nim krok w krok.Czekała ich droga niemal tak daleka jak z Mizogan do Detroit.Wieczorem dotrą do granic Krainy Krzemieni.Ta-Kumsaw zamierzał stanąć tam na noc i znaleźć własne sny, zanim ośmieli się poprowadzić na Ośmiościenny Kopiec białego chłopca.ROZDZIAŁ 12 - DZIAŁAMeasure słyszał, jak nadchodzą, na kilka sekund przed tym, jak otworzyły się drzwi i światło zalało piwnicę.Starczyło czasu, żeby wyrzucić ziemię, wcisnąć opaskę za rzemienny pas i wdrapać się na stos ziemniaków.Był tak brudny, że czuł się jak ubrany w samą ziemię, ale nie myślał o elegancji.Nie tracili czasu na inspekcję celi, więc nie zauważyli tunelu, który sięgał już na dobre dwie stopy pod ścianę.Złapali go pod pachy i wywlekli na zewnątrz, zatrzaskując drzwi.Światło rozbłysło tak nagle, że go oślepiło i nie wiedział, kto go trzyma ani ilu ich przyszło.Zresztą, to bez znaczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]