X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I odwróciła się twarządo ściany, przylgła do niej czołem, uszy oburącz przysłaniając. Niech pan zamilknie! Ja nie mogę tego słuchać! I nie chcę!.Zbliżył się do niej i pochylił nad uchem.Poczuła z tyłu na szyi suche muśnięcie baków. Oto, jak czuwają hieny pesymizmu i szakale cnoty nad ochoczością życia u nas.Oto jestpolskie szczęście! Te bestie płoszyć i opędzać się przed nimi zdołam ja może  chłodem krwii myślą obronną, wyostrzoną w życiu jak nóż.Ale oto dusza, która zbudzić się ma dopiero,instynkty życia najbujniejsze może z otoczenia całego.A hieny i szakale przywabia najsko-94 rzej ciepło krwi co najbardziej wartkiej.I w porę! Rychliwiej nizli sprawiedliwie już się tupodcięło życie młode w lekkomyślności czy szaleństwie jakimś.(Baczę ja dobrze na słowa iwnet złowię płotkę tajemnicy młodej!) Tedy widzę już po prostu, jak dopadają to życie sza-kale i hieny.Szakale ustąpią: i w pysku słabsze, i niuchem wolą to, co się już rozkłada.Po-czekają!.Hieny zatryumfują tymczasem i obudzą, obudzą rychło smęt bezradny w pustociedawnej: rozszarpią pesymizmem te życia instynkty bujne, rozwloką po cmentarzach starych.Już ów dziad ponury rozpoczął tę robotę! Kto pan?!  krzyknęła, nie odrywając czoła od ściany. Kto mówi?! Ja chyba już na półprzytomna.Ten szept!I zdawało się jej, że słyszy w odpowiedzi: Budzi się dusza młoda ku przeznaczeniu swemu: szeptem mówić należy.Poczuła na ciemieniu jego rękę pulchną; pociągnął ją ku sobie tak, że głowa oszołomionaoparła się wbrew woli o jego piersi.Słyszy tym razem już wyraznie głosem chłodnym namaszczonej życzliwości: Tedy żal mi tej główki młodej.  Wszystko samo się niszczy, samo się piele  wyrwało się jej z ust w przypomnieniunagłym. Co pani?.  Wszystko, co nie jest ofiarą, lub.W porę pochwycił ją wpół, zanim osunęła się ciężko na ziemię.Bezradny, nie mając wody pod ręką, próbował niżyć jej głowę, by docucić tak wywołanymuderzeniem krwi.Poderwał w ramiona: zwisła mu w nich właśnie, jak ta łodyga złamana.Przez pół tym docuconą, doniósł, dociągnął za próg, gdzie na tacy Murzyna stał dzban i czar-ka.Przerzucił na jedno ramię, drugą ręką nalał wody i przytknął do ust.W ramieniu jego leżąca rozchyliła powieki i spojrzała na czarkę z obłędnym przerażeniemw oczach. Woyda pił!  krzyknęła myślą.Dzwoniła zębami w szkło i zacięła wraz usta w kurczowym zacisku szczęk.Rozpaczliwy,szamocący się upór był w popłochu tych oczu i nieprzytomnych wybłyskach nienawiści. Diabła sakrament!.Naciskiem ciemienia podawał głowę i wciskał zrąb czarki między zęby.Zadzwoniły dy-gotem drobnym po raz drugi w szkło.Już nie nienawiść była w oczach, lecz stężenie lękubłagalne.Wyczerpał ostatek cierpliwości.Brutalnie mocnym naciskiem policzków pod uchem roz-chylił szczęki zwarte i wlał całą zawartość czarki.Krótki krzyk jej stłumił bełkot w ustach.A płomień zgrozy na zrenicach rozwiał się rychło w zdumieniu, z jakim spoglądały zachwilę oczy.Na kanapę złożona i nie widząca go przed sobą, miała dziwne wrażenie, żeznikł, przepadł nagle, jakby w tych dymnych kłębach nienawiści i wzgardy, w których gubiłasię myśl ledwie ocknięta.Gdy jedno pomyślenie podniosło ją powoli nad poduszki: Któreż to było przekleństwo, a które błogosławieństwo?  pytała siebie, przypominającdwa uściski swej głowy. I ku czemu?.A on wypaliwszy tymczasem papierosa i owładnąwszy rozdrażnieniem chwilowym, stanąłnad nią z rękami w kieszeniach i zwieszał cierpko wargę. Co to było właściwie? Hę? Jakaś nerwica w dodatku po omdleniu? Przecierała oczy. Ach, pan jest tu?! Tak mi dziwnie, że pana jeszcze widzę. Czemuż to pani nie dawała mi się ratować?95  Ratować?  powtórzyła tępo, wciąż jeszcze w omroku jakimś. Nie wiem.Wzruszyłramionami. Ja od razu powziąłem tę obawę, że pani nie należy pozostawiać samej w tym rozstroju, wjaki ją wprowadziła rozmowa z dziadkiem.Dziwnym jej się wydawał głos ów w tej chwili: że taki naturalny, prosty, rozważny i choćostry w dzwięku, to przecie pełen dobrej życzliwości.Przepraszał za swoje uniesienia w nie-dawnej rozmowie i za jaskrawości sądów o ludziach spod swego dachu.Uciszał przemawia-niem do rozsądku, spokój myślom zalecał.W tej chwili z oburzeniem już wspominała dzikie urojenia swej wyobrazni. Wszakże toon  myślała teraz  każąc służbie uprowadzić starego, przepędzał zarazem zmory smutku,beznadziei, śmierci, przeszłości.O szczęściu ludzi żywych on jeden wśród nich tu wszyst-kich zaprzątał się troską surową i pracowitą.�Instynkty życia�  wypowiedział z jej własnychczuć prawdę prostą.I darował jej tę prawdę w oczy ufne.Uśmiech, od godzin zapomniany,przez Izy wywabił na tę jego drogę: od warg niecierpliwością rozchylonych ku oczom wczujnej ciekawości zawsze wpółprzymkniętym, w tę rysę drgającą na obliczu: w to znamiężycia na policzkach młodych.Rozjaśniał, rozświetlał duszę.Zaś ludzi w przyszłości możeniechętnych, zła popełnionego pamiętnych  szakalami zawczasu obezwał.A odwagę, siłżywotnych dar ślepy, przeciw nim skierował: na walkę o swoje prawa do szczęścia!.Oto wciąż jeszcze stara się uspokoić ją rozwagą swoją.Lecz ona już słuchać uważnie prze-stała: sam ton solidny robił swoje, wprowadzając znów w ten błogi stupor uległości. A jed-nak  pomyślała jeszcze  jedyne to usta, które mogą mówić o prawdziwym życiu; jedynyczłowiek, który znając je na wskroś, dać może pouczenie szczęścia.Jedyna to też ręka, któraza to proste pragnienie własnego szczęścia pogłaskała ją z powagą ojcowską.A słowa �głów-ka�, �rączka� wymawiał z namaszczeniem prawie pastorskim, jak gdyby błogosławiącwszystkim instynktom i zmysłom kobiety.Podjąwszy się na łokciach, opuściła nogi, przysiadła na kanapie i acz słów niebaczna, za-słuchana jednak wciąż w ukajającą perorę tonu.Ujęła go ciepło za rękę, zmagając się przezchwilę z nieodporem czy też musem, podjęła ją wreszcie do ust.Przyjął to z flegmą nieomal, jak rzecz należną lub co najmniej taką, do której przywykł byłmoże wobec żony w pewnych chwilach owładania jej rozterką.Cała w pokurcz przed nim schylona, przeniosła tę jego rękę sprzed ust do rozbolałegoczoła. Niewolnice roztropnych!  przyniosła pamięć uparta i te słowa Leny.Nie wykrzesała znich jednak ani cienia odporności, a przeciwnie: świadome już dążenie do największego uci-szenia duszy.96 A jednak złudne to były ukoję: nurt sięgał głębiej i dał się ledwie po wierzchu ukołysać iwygładzić usypiającym duszę kobiecą tonem męskiej rozwagi.Bo oto ledwo drzwi się za nim zamknęły, rozjątrzona tyloma wrażeniami wyobraznia wy-rwała się z głębi i poniosła znów drogą natłoczonych obrazów w niepokój nowy.Na mosiężnej tacy ponad jej głową grają blaski świecy i odciągają tam raz po raz spojrze-nia lękliwe.W kryształowy dzban zanurzyło się odbicie płomyka, skrami światła błyszczyczarka tuż obok.Zaś nad tacą, dzbanem i czarką wyziera łeb kukły czarny i białopołyskliwejej ślepia, przyczajone w ciszę nocną: te same, pamiętała, które onej chwili patrzały na jejgrzech.Przebiegł ją wskroś ten wstrząs, ścinający wargi, a powracający za każdą chwilą tamtegoprzypomnienia.W gwałtownym napływie wstrętu próbowała zerwać się z kanapy, ale sił niestało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.