[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Co mielibyśmy robić? — zapytała w odpowiedzi.— Po prostu to samo, co robicie teraz.Szukać i znaleźć Jane Finn! — Uśmiechnął się.— Tylko tyle.— No tak, dobrze, ale kto to jest ta Jane Finn? Pan Carter pokiwał głową.— Tak, racja — powiedział już poważnie.— Chyba macie f prawo wiedzieć…Poprawił się na krześle, złożył palce obu dłoni i rozpoczął długą opowieść:— Szczegóły związane z tajną dyplomacją (która, nawiasem mówiąc, przeważnie przynosi tylko rozczarowania i szkody) was nie dotyczą.Wystarczy więc, że powiem, iż w piętnastym roku powstał pewien dokument.Był to pro jekt tajnego porozumienia.Możemy go nawet określić mianem traktatu.Dokument sporządzono w Ameryce i przygotowano do podpisu przez zainteresowane strony.Ameryka była jeszcze wówczas neutralna.Wspomniany dokument zabrał, w celu przewiezienia do Anglii, specjalny kurier, młody człowiek nazwiskiem Danvers.Zainteresowane strony wierzyły, że zastosowano odpowiednie środki ostrożności, aby całą tę sprawę utrzymać w całkowitej tajemnicy.Niestety, podobne założenia i nadzieje okazują się przeważnie płonne.Ktoś się zawsze wygada!Danvers popłynął do Anglii na liniowcu „Lusitania”.Tajny dokument, owinięty nieprzemakalną materią, miał ukryty pod ubraniem.Właśnie podczas tej podróży niemieckie torpedy zatopiły „Lusitanię”.Nieco później znaleziono ciało Danversa i zidentyfikowano je ze stuprocentową pewnością.Ale pakietu przy nim nie było!Powstało pytanie, czy dokumenty skradziono już po a śmierci Danversa, czy też kurier zdołał je komuś przekazać? Pewne okoliczności wskazywały na to drugie.Już po storpedowaniu statku, w czasie kiedy spuszczano na wodę łodzie ratunkowe, widziano Danversa rozmawiającego z młodą Amerykanką.Nikt nie zauważył, by cokolwiek jej przekazywał, ale tak właśnie mogło być.Osobiście myślę, że kurier to zrobił, sądząc, że kobieta ma większe szansę ocalenia życia.Ale w takim razie co się stało z ową dziewczyną i z powierzonymi jej dokumentami? Według nieco późniejszych informacji z oficjalnych kół amerykańskich, Danvers był śledzony.Kolejne pytanie: czy dziewczyna należała do śledzących, czy też ją z kolei zaczęto śledzić? A może nawet zmuszono do oddania pakietu…?Zaczęliśmy poszukiwania owej osoby.Okazało się to niesłychanie skomplikowane i trudne.Nazywała się Jane Finn.Jej nazwisko znaleźliśmy na liście osób ocalonych, ale dziewczyna po prostu przepadła bez śladu.Próby odnalezienia jej rodziny nie przyniosły żadnego skutku.Była sierotą.Stwierdzono, że pracowała jako nauczycielka w małej szkole na zachodzie Stanów.Miała paszport wystawiony na podróż do Francji, wybrała się bowiem do Paryża z zamiarem pracy w szpitalu.W wojennym szpitalu.Zgłosiła się ochotniczo i po wymianie korespondencji przyjęto jej ofertę.Kierownictwo szpitala, wiedząc z opublikowanej przez prasę listy uratowanych rozbitków, że Jane Finn żyje, oczekiwało jej przybycia.Ale nie pojawiła się i nie dala znaku życia.Uczyniono wszystko, aby odnaleźć młodą Amerykankę.Bez skutku.Ślad prowadził do Irlandii, a potem do Anglii.Tyle wiadomo.A potem już nic.Wrogie siły nie wykorzystały treści dokumentu.Narzucał się więc wniosek, że jednak Danvers zniszczył pakiet.Wojna weszła w zupełnie nową tezę, zmieniły się racje polityczne i dyplomatyczne rozgrywki.Nigdy nie próbowano przeredagować traktatu w nowym kształcie.Plotki na temat istnienia jakiegokolwiek wcześniejszego projektu zostały zdementowane.apomniano o zniknięciu Jane Finn i w ogóle o całej sprawie.Pan Carter zamilkł, z czego skorzystała Tuppence, by wtrącić pytanie:— No to dlaczego teraz, tak nagle…? Przecież wojna się skończyła.— Ponieważ się okazało, że dokument nie został jednak zniszczony i opublikowanie go dziś, mimo iż dotyczy przeszłości, wywołałoby wielki skandal.— Pan Carter po raz pierwszy okazał podniecenie, jakby się nagle otrząsnął ze zmęczenia.Tuppence patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, czekając na wyjaśnienie.— Tak, przed pięcioma laty traktat był bronią w naszym ręku.Ujawniony teraz stałby się instrumentem przeciwko nam.Popełniono straszny błąd.Opublikowanie tekstu dzisiaj byłoby po prostu katastrofą… Mogłoby wywołać następną wojnę.Tym razem nie z Niemcami.Istnieje prawdopodobieństwo, chociaż ja w to nie wierzę, że dokument ten kompromituje kilku naszych polityków, na co ze względów politycznych nie możemy sobie obecnie pozwolić.Traktat mógłby stać się potężnym orężem w ręku partii laburzystowskiej, której rządy — przynajmniej w mojej opinii — podważyłyby nasze układy i struktury handlowe.Ale nie to byłoby prawdziwą katastrofą.Istotne zagrożenie pochodzi z innej strony…Zamilkł na chwilę.— Słyszeliście zapewne, że za obecnymi strajkami kryją się bolszewicy? Pisała o tym prasa.Wyraźnie to sugerowała.Tuppence skinęła głową.— Otóż to prawda — kontynuował pan Carter.— Ale niecała.Do kraju płynie szeroką rzeką bolszewickie złoto w celu wzniecenia rewolucji i obalenia naszego ustroju.I działa tu pewna osoba, której prawdziwe nazwisko jest nam nieznane, a która za kulisami pociąga za sznurki.Niepokojom społecznym winni są bolszewicy, ale za bolszewikami kryje się ów człowiek.Nie wiemy kto to.Nazywany jest panem Brownem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]