[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umyła się, założyła swoją ulubioną piżamkę od Hunke-Möller, zaparzyła herbatkę ziołową i usiadła z książką w łóżku.Niedawno sięgnęła po powieść Elisabeth Dunkel zatytułowaną „Pod moskitierą”.Bohaterka książki Maja, mieszkanka Nowego Jorku, wyjazdem do Meksyku odmienia całe swoje życie.Większość rozmówców Yvett chciałaby z pewnością usłyszeć od niej, że nagle w ichżyciu wydarzy się coś niezwykłego, coś co odmieni wszystko na lepsze, np.życiowa podróż, miłość, kariera albo choćby mała wygrana na loterii, czy w totolotka.Fazę szczęścia każdy kojarzy sobie z pieniędzmi, a nie ze szczęściem rodzinnym, dobrym zdrowiem, czyzadowoleniem z życia, czy pracy.Przewaga klientów uparcie wierzy w los albo przeznaczenie, zapominając, że tak wiele zależy od nas samych.Czasami w życiu człowieka latami nic się nie zmienia, ktoś urodzi się w małej miejscowości, w której spędzi mniej lub więcej udane życie.O nie jednym można byłoby powiedzieć, że był jak znaczek na kopercie, a może po prostu bał się zmian albo nie potrzebowałdo szczęścia niczego więcej.Bo tak na prawdę, szczęśliwym można być wszędzie, na wsi zabitej deskami i w wielkim Big Apple.Prawdziwe szczęście mieszka w nas, to my każdego dnia stwarzamy się sami i jak mówi stare przysłowie, jesteśmy kowalami naszego losu, szczęścia albo nawet pecha.To my stwarzamy sobie nasze własne niebo albo piekło.Nie ma innego piekła na świecie, poza tym, które urządziliśmy sobie sami.Nie ma też innego nieba, poza tym, które zostało wyściełane atłasem naszych myśli i czynów.Niedawno rozmawiała Yvett z pięćdziesięcioletnią wdową, która ciekawa przyszłości prosiła o zajrzenie w jej karty.Nie ukrywała, że chętnie poznałaby jakiegoś pana.Osoba ta żyła tęsknotą za pierwszą miłością i za szczęściem, które mogło do jej domu nigdy nie zawitać.Szanse na życiową odmianę były ubogie, ponieważ rozmówczyni prawie wcale nie opuszczała mieszkania.Na propozycję Yvett, aby udała się między ludzi, odpowiedziała, że chodząc po mieście czuje się bezdomna.Tak więc w grę mogła wejść jedynie miłość do listonosza, roznosiciela paczek, przedstawiciela odkurzaczy firmy Vorwerk, hydraulika albo wyznawcy Jehowy, ale i takich niespodzianek karty nie rejestrowały.Niektórzy klienci Viversum przeceniali karty, uważali bowiem, że z nich możnadowiedzieć się dosłownie wszystkiego, nawet milcząc.Osobę wróżącą z kart z przymrużeniem oka śmiało można porównać z lekarzem medycyny, który jeśli nie zada paru pytań i nie dokona odpowiednich badań, z wyglądu pacjenta też nie postawi odpowiedniej diagnozy.A więc, jeśli ktoś decyduje się na poradę u tarocisty przynajmniej powinien być z nim szczery.Nie musi być zbyt wylewny i śpiewać jak słowik, ma być po prostu szczery.Tylko w ten sposób może uzyskać wiarygodną poradę i prognozę.Szczerość zawsze się opłaca.5Na kalendarzu wiszącym w kuchni naniesiona została notatka: „Przyjazd Mony”.Todzisiaj wraca Mona całkiem odmieniona, Yvett była jak zwykle w dobrym humorze.Mona była serdeczną koleżanką Yvett, rówieśnicą, poznały się w pięknym klimacie, na słonecznym wybrzeżu Hiszpanii.Jedna odpoczywała od męża, druga cieszyła się jeszcze jego obecnością.Jadały przy jednym stole, polubiły się i wymieniły adresy, obecnie mieszkają niedaleko siebie.Rozwód Mony był nie do uniknięcia, nieznośny małżonek nadużywał alkoholu.Aktualnie Mona dzieli mieszkanie z dorastającym synem, który sprawia niezmiernie dużo kłopotów.Mathias ma osiemnaście lat i mały problem, pali „hasz” i pije piwo.Z pewnością ma to po ojcu, biedne dziecko, nie raz musiał patrzeć na pijanego tatusia, ubolewała Mona, która przyznać trzeba, była bardzo dobrą i wyrozumiałą mamą.Matce pracującej zawodowo i wychowującej samotnie dzieci nigdy nie będzie łatwo, mawiała.Życie przyznałoby jej rację.Mona pracowała w małym biurze inżynieryjnym, była sekretarką, maszynistką,telefonistką i praktycznie siłą do wszystkiego.Czasami miała pracy mniej, czasami więcej, w zależności od wpływających zamówień, zaradności szefa i korzystnych układów.Urodzona w znaku raka, była typem rozmarzonej dziewczynki, która już w dzieciństwie nie myślała o niczym innym, jak o wyjściu za mąż i założeniu rodziny.Nie raz zastanawiała się nad sukienką, w której stanie przed ołtarzem.Z natury trochę wstydliwa, trochę nieśmiała, niezmiernie wrażliwa, uczuciowa i bardzo kochliwa.Jakaś „jasnowidząca” przepowiedziała jej kiedyś, że wyjdzie ponownie za mąż.Mona w to uwierzyła i nie mogła doczekać się nadejścia tego dnia.Czasami chciałaby wyjść losowi naprzeciw, przyśpieszyć akcję poszukiwań i szybko znaleźć tego jedynego, który by do niej pasował.Kogoś, kogo mogłaby pokochać, komu mogłaby zaufać i komu by na niej naprawdę zależało.Mona była spragniona miłości.Wcale nie chciała się śpieszyć pomału, w myśl znanego przysłowia, ponieważ z natury była niecierpliwa, a jej dobra intuicja często ją zawodziła.Nieudane związki doprowadzały ją do rozpaczy.Planetą astrologicznego raka jest Księżyc, Księżyc zmieniał fazy, a jego podopieczna nastroje.Z jej niezwykłą wrażliwością skłonna była do dołków psychicznych i depresji.Zamartwiała się jak nikt inny, a chusteczkę z materiału do ocierania łez nosiła w każdej torebce.Na początku znajomości z Uwe myślała, że trafiła w dziesiątkę, że to właśnie ten, który był jej pisany, miłość, na którą miała zaczekać.Pomyliła się, Uwe widział w niej tylko ciało, Uwe kochał seks i gry miłosne.Poza tym był stałym klientem seks-telefonów i bywalcem różnych podejrzanych klubów.Mona, ciekawa niczym komisarz Bruntetti, któregoś dnia znalazła w jego mieszkaniu list o bardzo wulgarnej treści.Uwe był zaprzyjaźniony z panienką lekkich obyczajów, a z nią nie snuł żadnych planów na przyszłość.Kiedy ją poznał ucieszył się niezmiernie, że trafił na tak chętną i wyrozumiałą dziewczynę, która niczego od niego nie oczekiwała, przynajmniej tak się jemu wydawało.Niczego jej nie obiecywał, tylko bawił się nią jak maskotką, a ona akceptowała jego grę i godziła się ze wszystkim.Nie ograniczała jego wolności, nie robiła żadnych wyrzutów, w związku z czym nie musiał się przed nią z niczego tłumaczyć.Postanowiła go oczarować na swój własny sposób i uważała, że dobrze wie, jak to się robi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]