[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Ta jej szczerość! - pomyślał.- Nic jej nie zmąci."- To czasy żołądka - powiedział.- Rozrastamy się tak, jak rozra­sta się pojedyncza komórka.- Ale jednocześnie coś przepada."Jest jak Duncanowie - pomyślał.- Coś przepada, a oni wyczuwa­ją to natychmiast."- Ciało rośnie, ale psychika nie - powiedział.- Psychika?- Ta refleksyjna świadomość, jaką dysponujemy, by mówiła nam, jak bardzo żywi możemy się stać.Znasz to dobrze, Hwi.To ten zmysł, który mówi ci, jak być wierną sobie samej.- Twoja religia to nie dosyć.- Żadna religia może nie wystarczyć.To kwestia wyboru - poje­dynczego, samotnego wyboru.Rozumiesz teraz, dlaczego twoja przyjaźń i towarzystwo znaczą dla mnie tak wiele?Mrugnęła, chcąc powstrzymać łzy, i odparła:- Dlaczego ludzie o tym nie wiedzą?- Bo nie pozwalają na to warunki.- Warunki, które ty dyktujesz?- Właśnie.Przyjrzyj się Imperium.Widzisz jego kształt? Zamknęła oczy myśląc.- Chce się siedzieć nad rzeką i co dnia łowić ryby? - zapytał.- Wspaniale.To jest życie.Pragnie się żeglować łódką po morzu i skła­dać wizyty obcym? Świetnie! Co więcej jest do zrobienia?- Podróże w kosmosie? - zapytała z nutą przekory w głosie.Otworzyła oczy.- Zauważyłaś, że Gildia i ja nie pozwalamy na to.- Ty na to nie pozwalasz.- Jeżeli Gildia mnie nie usłucha, nie dostanie przyprawy.- A utrzymywanie przywiązania ludzi do planet chroni ich przed robieniem głupstw?- Przed czymś ważniejszym niż to.Napełnia ich pragnieniem po­dróżowania.Tworzy potrzebę pokonywania dalekich dróg i oglądania nieznanych miejsc.Aż w końcu znaczy tyle co "wolność".- Ale przyprawy ubywa - powiedziała.- I wolność z każdym dniem staje się coraz cenniejsza.- To może doprowadzić tylko do desperacji i przemocy - powie­działa.- Pewien mądry człowiek spośród moich przodków - w rzeczywi­stości ja byłem tą osobą, wiesz? Rozumiesz, że w mojej przeszłości nie było obcych? - Skinęła głową, pełna lęku.- Ten mądry człowiek zauważył, że bogactwo to narzędzie wolności, ale pogoń za nim to droga do niewolnictwa.- Gildia i zakon żeński zniewalają się same!- I Ixianie, i Tleilaxanie, i wszyscy inni.Och, wynajdują od czasu do czasu ukryte zapasy melanżu i to przykuwa ich uwagę.Bardzo interesująca gra, nie sądzisz?- Ale kiedy dojdzie do przemocy.- Nadejdą głód i ponure czasy.- Tu na Arrakis też?- Tu, tam, wszędzie.Ludzie będą oglądać się na moją tyranię jak na "dawne, dobre czasy".Będzie lustrem ich przyszłości.- Ale to będzie okropne! - sprzeciwiła się."Nie mogłaby zareagować inaczej" - pomyślał.- Gdy ziemia odmówi utrzymywania ludzi - rzekł - ci, którzy przeżyją, będą się łączyć w coraz mniejsze grupy.Na wielu planetach powtórzy się proces selekcji - wybuchowo narastające wskaźniki uro­dzeń i malejące zapasy żywności.- Ale czy Gildia nie mogłaby.- Gildia będzie zasadniczo bezradna, nie mając dostatecznej ilości melanżu, by posługiwać się będącym w jej posiadaniu sprzętem.- Ale bogaci uciekną?- Niektórzy z nich.- Więc nic tak naprawdę nie zmieniłeś.Będziemy się tylko sza­motać i umierać.- Dopóki na Arrakis nie zapanują znów czerwie pustyni.Poddamy się wtedy próbie, dysponując sporym doświadczeniem, dzielonym przez nas wszystkich.Nauczymy się, że rzeczy, które się zdarzyły na jednej planecie, mogą zdarzyć się na wszystkich.- Tak wiele bólu i śmierci - szepnęła.- Rozumiesz śmierć? - zapytał.- Musisz ją zrozumieć.Gatunek musi ją pojąć.I wszystkie stworzenia, które żyją.- Pomóż mi w tym, Panie - szepnęła.- To najgłębsze doświadczenie każdej istoty - powiedział.- Na krótko przed śmiercią mnożą się zdarzenia, które mogą być jej powo­dem - zagrażające życiu choroby, rany i wypadki.poród dla kobiet.a dla mężczyzn walka, jak kiedyś.- Ale twoje Mówiące-do-Ryb są.- Nauczają, jak przetrwać - odrzekł.Jej oczy rozszerzyły się ze zrozumieniem.- Tych, którzy przeżyją.Oczywiście!- Jakże cenna jesteś - rzekł.- Jakże rzadka i cenna! Błogosławie­ni niech będą Ixianie!- I przeklęci?- To też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •