[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ba rzekÅ‚a pani de Beauséant trzeba by wiedzieć, czy kocha jeszcze tego, który jÄ…porzuca.Student wróciÅ‚ pieszo na ulicÄ™ Neuve Sainte Geneviève pieszczÄ…c najsÅ‚odsze plany.ZauważyÅ‚ baczność, z jakÄ… przyglÄ…daÅ‚a mu siÄ™ hrabina de Restaud, bÄ…dz to w lożywicehrabiny, bÄ…dz u pani de Nucingen, i wywnioskowaÅ‚, że drzwi hrabiny nie bÄ™dÄ… już dlaÅ„zamkniÄ™te.Tak wiÄ™c miaÅ‚ pozyskać w sercu wielkiego Å›wiata paryskiego cztery potężnedomy, liczyÅ‚ bowiem, że zdobÄ™dzie sympatiÄ™ marszaÅ‚kowej.Nie rozbierajÄ…c zbytnio Å›rodkówzgadywaÅ‚, że w skomplikowanej grze interesów trzeba siÄ™ uczepić jednego kółka, aby znalezćsiÄ™ na górze machiny, czuÅ‚ siÄ™ zaÅ› na siÅ‚ach, aby zahamować jej koÅ‚o. JeÅ›li pani de Nucingen zainteresuje siÄ™ mnÄ…, nauczÄ™ jÄ… panować nad mężem.Ten mążrobi zÅ‚ote interesy, pomoże mi zdobyć od jednego zamachu fortunÄ™.Nie powiadaÅ‚ tego sobie wprost, nie byÅ‚ jeszcze dość wytrawny, aby ująć sytuacjÄ™ w cyfry,ocenić jÄ… i obliczyć; myÅ›li te bujaÅ‚y na horyzoncie w postaci lekkich chmurek i mimo że niemiaÅ‚y ostroÅ›ci poglÄ…dów Vautrina, gdyby je zanurzyć w tyglu sumienia, nie daÅ‚yby nic bardzoczystego.W nastÄ™pstwie tego rodzaju transakcji ludzie dochodzÄ… do owej wÄ…tpliwejmoralnoÅ›ci, jakÄ… wyznaje obecna epoka.Rzadziej niż kiedykolwiek spotyka siÄ™ dziÅ› ludzi zjednej sztuki, tÄ™gie charaktery, które nie ugnÄ… siÄ™ nigdy wobec zÅ‚ego, którym najmniejszezboczenie z prostej linii wydaje siÄ™ zbrodniÄ…; wspaniaÅ‚e obrazy cnoty, które daÅ‚y nam dwaarcydzieÅ‚a: Alcesta Moliera, a pózniej Å›wieżo Jenny Deans i jej ojca w dziele Walter Scotta.Być może, iż dzieÅ‚o z przeciwnego kraÅ„ca, malowidÅ‚o krÄ™tych dróg, po których ambitnyÅ›wiatowiec toczy swoje sumienie, starajÄ…c siÄ™ okrążyć wystÄ™pek, aby dojść do celuzachowujÄ…c pozory, byÅ‚oby nie mniej piÄ™kne i dramatyczne.DochodzÄ…c do domu RastignacbyÅ‚ zakochany w pani de Nucingen; wydawaÅ‚a mu siÄ™ smukÅ‚a, zwinna jak jaskółka.UpajajÄ…casÅ‚odycz oczu, delikatna i jedwabna pÅ‚eć, pod którÄ… widziaÅ‚ niejako krążącÄ… krew,czarodziejski dzwiÄ™k gÅ‚osu, blond wÅ‚osy, wszystko stawaÅ‚o mu w pamiÄ™ci; może iprzechadzka, pobudzajÄ…c krążenie krwi, przyczyniÅ‚a siÄ™ do tego urzeczenia.Student zapukaÅ‚energicznie do ojca Goriot. SÄ…siedzie rzekÅ‚ widziaÅ‚em paniÄ… DelfinÄ™. Gdzie? W teatrze. BawiÅ‚a siÄ™ dobrze?.Wejdzże pan.I poczciwiec, który wstaÅ‚ w koszuli, otworzyÅ‚ drzwi i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ szybko z powrotem. Mówże mi pan o niej prosiÅ‚.Eugeniusz, który byÅ‚ pierwszy raz u ojca Goriot, nie mógÅ‚ opanować gestu zdumienia nawidok nory, w jakiej żyÅ‚ ojciec córki, której toaletÄ™ podziwiaÅ‚ przed chwilÄ….Okna byÅ‚y bezfiranek; obicia odstawaÅ‚y w wielu miejscach wskutek wilgoci i zwijaÅ‚y siÄ™ ukazujÄ…c Å›cianÄ™pożółkÅ‚Ä… od dymu.Nieborak leżaÅ‚ na nÄ™dznym łóżku, miaÅ‚ tylko lichy kocyk i watowaneokrycie na nogi, sporzÄ…dzone z kawaÅ‚ków starych sukien pani Vauquer.PodÅ‚oga byÅ‚awilgotna i peÅ‚na kurzu.Naprzeciw okna znajdowaÅ‚a siÄ™ stara komoda z różanego drzewa, owydÄ™tym brzuchu, mosiężnych uchwytach skrÄ™conych niby pÄ™dy winoroÅ›li i zdobnych wliÅ›cie i kwiaty; na drewnianym blacie staÅ‚ w miednicy dzbanek na wodÄ™ i przyrzÄ…dy dogolenia.W kÄ…cie trzewiki; przy łóżku nocny stolik bez drzwiczek i bez pÅ‚yty; koÅ‚o kominka,na którym nie byÅ‚o ani Å›ladu ognia, orzechowy kwadratowy stolik; to jego listwa posÅ‚użyÅ‚aojcu Goriot do ugniecenia pozÅ‚acanej czarki.Mizerny sekretarzyk, na którym spoczywaÅ‚kapelusz nieboraka, ciemny wyplatany fotel i dwa krzesÅ‚a dopeÅ‚niaÅ‚y umeblowania.Ze sÅ‚upka62u wezgÅ‚owia łóżka, strzÄ™pem jakimÅ› umocowanego do podÅ‚ogi, zwisaÅ‚a nÄ™dzna pÅ‚achta wbiaÅ‚Ä… i czerwonÄ… kratÄ™.Najlichszy tragarz na poddaszu z pewnoÅ›ciÄ… mieszkaÅ‚ mniej nÄ™dznieniż ojciec Goriot u pani Vauquer.Widok tej izby przejmowaÅ‚ chÅ‚odem i przyprawiaÅ‚ oÅ›ciÅ›nienie serca: podobna byÅ‚a do smutnej celi wiÄ™ziennej.Szczęściem Goriot nie widziaÅ‚fizjonomii Eugeniusza, kiedy ów postawiÅ‚ Å›wiecÄ™ na stoliczku.Nieborak obróciÅ‚ siÄ™ kuniemu, podciÄ…gajÄ…c koÅ‚drÄ™ pod brodÄ™. I cóż, którÄ… pan woli, paniÄ… de Restaud czy de Nucingen? WolÄ™ paniÄ… DelfinÄ™ odparÅ‚ student bo pana wiÄ™cej kocha.Na te wypowiedzianegorÄ…co sÅ‚owa poczciwiec wydobyÅ‚ rÄ™kÄ™ spod koÅ‚dry i uÅ›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ Eugeniusza. DziÄ™kujÄ™, dziÄ™kujÄ™ rzekÅ‚ starzec wzruszony. Co panu mówiÅ‚a o mnie?Student powtórzyÅ‚ sÅ‚owa baronowej, upiÄ™kszajÄ…c je, starzec zaÅ› sÅ‚uchaÅ‚ tak, jakby sÅ‚uchaÅ‚słów samego Boga. Drogie dziecko! Tak, tak, ona mnie bardzo kocha.Ale nie wierz pan w to, co mówiÅ‚a oAnastazji.Widzi pan, one zazdrosne sÄ… o siebie: to jeszcze jeden dowód ich przywiÄ…zania.Pani de Restaud też mnie bardzo kocha; wiem o tym.Ojciec jest wobec swoich dzieci jak Bógwobec nas: wnika do gÅ‚Ä™bi serc i sÄ…dzi intencje.Obie jednako kochajÄ….Och! Gdybym miaÅ‚dobrych ziÄ™ciów, byÅ‚bym aż nadto szczęśliwy.Widocznie nie ma doskonaÅ‚ego szczęścia tu naziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]